Bohaterowie dzisiejszego dnia:
- dzbanek zielonej herbaty
- notatki z dendrologii
- lakier do paznokci w przerwie od nauki
- i błyszczyki do ust - pierwsze w moim życiu kupione dziś przy okazji spaceru i zakupów :)
Miałam ochotę na zakupy dzisiaj. Ale z braku czasu i pieniędzy zadowoliłam się drogerią.
Potrzebny mi plan...
takie drobiazgi człowieka bardzo cieszą ;-)
OdpowiedzUsuńBłyszczyki kojarzą mi się z taką jedną z big bradera co to na jutubje był z nią filmik :P
OdpowiedzUsuńTy lepiej uważaj, co piszesz, bo są na świecie takie skorrrpiony, co Ciebie czytają i już wiedzą, jak bardzo Ty i Twój facet jesteście całuśni (błyszczyk wymaga użycia, kiedy usta doszczętnie zmatowiały, a wiemy wszyscy, skąd się to bierze, tej).
OdpowiedzUsuńPozdrrrawiam :)
dendrologia brzmi dumnie :)
OdpowiedzUsuńlucciola
wolałabym zjeść błyszczyk niż wypić zieloną herbatę ;)
OdpowiedzUsuńJa też się ostatnio uczę błyszczyka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
bruschetta
Nie wiem skąd ogólna niechęć do błyszczyków się bierze. I dlaczego są one kojarzone z lachonami z big brothera właśnie. I dlaczego kobiety się wstydzą przyznać że ich używają, kupują i lubią. Bo wiem, że tak jest. Z doświadczenia. Sama tak mam. Trzeba się jednak przełamać na nowości.
OdpowiedzUsuńNo i jak wussup dobrze zauważył pomagają w wielu sytuacjach życia codziennego :)
I choć jest złośliwym skorpionem, to ma rację :)
Mnie się błyszczyk nie kojarzy z niczym innym jak tylko klejącymi się do niego włosami :)
OdpowiedzUsuń