Wczoraj z Panem B. wróciliśmy do domu.
Zostawiliśmy bagaże i idziemy na zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
Ja: Zobacz co tam trzeba kupić!
Pan B: No ser, wędlinę, mleko, masło.
Ja: A chleb!
Pan B.: Może drożdże...?
Ja: ???
Pan B.: bo ten ostatni chleb co go upiekłaś był pyszny i moglibyśmy upiec jeszcze raz.
Czyli upiekliśmy... Poszliśmy razem do sklepu, a potem Pan B. zasiadł przed komputerem, a ja w kuchni piekłam chleb.
Pyszny chleb pieczeMY.
:)
Analogicznie, my wspólnie sprzątaMY ;)
OdpowiedzUsuńAno właśnie dla Ciebie to takie proste, dla mnie też, a Pan B. nie widzi w tym żadnej logiki :)
Usuńhehe, już gdzieś o tym "wspólnym" robieniu czytałam. uroczo :)
OdpowiedzUsuńJak widać wszędzie z chłopem jest tak samo. :)
Usuńmoje "gotujeMY" czegokolwiek wygląda dokładnie tak samo ;)
OdpowiedzUsuńNo nie ma to jak domowy chlebek ... :)) A czy mogłabyś podac przepis?? Bo ja już kilka razy sie zbierałam do tego żeby sama chleb upiec ale się boje bo nie wiem czy wyjdzie, ale skoro Tobie wyszedł i pyszny był to moze i mnie wyjdzie? :))
OdpowiedzUsuńPrzepis wyślę na maila :)
UsuńNo wiesz, trochę wpadłaś, ze zmienionym nazwiskiem, czegokolwiek (dobrego) byś nie zrobiła, pod tym automatycznie podpisuje się teraz Pan B. To logiczne :-p
OdpowiedzUsuńNo właśnie widzę, że to logiczne jest tylko dla mężczyzn. Ja logiki w tym nie znajduję żadnej. No i co z niedobrymi rzeczami? Jak już się podpisywać, to pod wszystkim. Na dobre i na złe przecież...
UsuńTo tylko frazes, który ładnie brzmi, a kościół dobrze się zawsze prezentował tylko w ładnym świetle...
UsuńCiekawe który kościół??? Dla mnie oni w czerniach królują. Niestety... Ale skoro już, to obietnicy dotrzymać trzeba, nawet jeśli w słowach frazesu ukryta.
UsuńJakie to typowe dla facetów..
OdpowiedzUsuń