czwartek, 29 listopada 2012
245. Pain d'épices et de vin.
Ponieważ za oknem jest to co jest, a ja mogłam sobie zrobić wolne, to zostałam dziś w domu i nadrabiam zaległości różnego rodzaju.
Zarobiłam w końcu ciasto na pierniki. Pierwszy raz zupełnie sama. Według rodowego przepisu. I za nic w świecie nie dam się w to wtrącić teściowej :)
A teraz z kieliszkiem czerwonego wina (i co z tego, że jest 13... ) myślę sobie, że ja lubię być kurą domową. I nie rozumiem dlaczego miałabym nią nie być. Bo dziś tak się nie żyje? Bo obracam się w kręgu 22-latków, którzy często na zajęcia przynoszą sobie kanapki zrobione przez mamy, a ich jedynym problemem jest wybór miejsca na ą imprezę? Bo są tacy, co uważają, że jestem ciotką dbającą o wszystkich dookoła i w przyszłości widzą mnie w wielkiej kwiaciastej spódnicy w kuchni albo ogrodzie?
Nieee... Ja to lubię. I będę sobie robić co chcę i kiedy chcę.
Be yourself no matter what they say...
poniedziałek, 26 listopada 2012
244. Cosmétique...
... miałam w planach na urodziny kupić sobie zestaw kosmetyków. Połechtać swoją kobiecą próżność :)
Po wizycie w drogerii, w zasadzie po wszystkich czterech wizytach, stwierdziłam, że to chyba bezsensu. I tak za jakiś czas schowam je do kąta i będą leżeć jak cała reszta...
Tak więc nie kupiłam nic. A teraz przeglądam w necie ciągle to co chciałam kupić, robię listę zakupów, mówię sobie, że jednak pojadę to kupić, po czym znów jednak stwierdzam, że nie potrzebuję tego wszystkiego. Zdecydować się nie mogę. Straszne...
Trudno być kobietą... :)
niedziela, 25 listopada 2012
243. Souvenirs...
czwartek, 22 listopada 2012
242. Soiree...
wtorek, 20 listopada 2012
241. Happy Birthday ...
... to me :)
Urodziny to jakoś nigdy nie był dla mnie jakiś szczególny czas. Jak byłam mała zawsze miałam problem, które koleżanki zaprosić na imprezę urodzinową przy kanapkach i szampanie Picollo.
Potem 18-stki... zupełnie nie w moim stylu wielkie imprezy z przepychem więc sobie podarowałam.
A teraz...
Dzień jak co dzień.
I nie czuję się rok starsza.
sobota, 17 listopada 2012
240. Co masz zrobić dziś...
... zrób dziś i będziesz miał z głowy.
A jak nie zrobisz, bo Ci się nie chce, to nie narzekaj potem, że się nie wyrabiasz.
Powiedziałam ja i poszłam do swojej roboty.
Udanego weekendu :)
A jak nie zrobisz, bo Ci się nie chce, to nie narzekaj potem, że się nie wyrabiasz.
Powiedziałam ja i poszłam do swojej roboty.
Udanego weekendu :)
czwartek, 15 listopada 2012
239. Liebster Award
Zostałam nominowana do tej zabawy aż przez cztery osoby. Pierwsza była Amisha. Kolejna Wiolka, Agaton i Tiru-riru. Wszystkim bardzo dziękuję za wyróżnienie. Jest mi niezmiernie miło :) Biorę się za odpowiadanie na Wasze pytania.
Pytania od Amishy:
1. Jaka na pewno NIE jesteś?
Obrażalska
2. Co na pewno jest jeszcze PRZED Tobą?
Całe życie :) szkoda, że nie wiadomo jakie...
3. Na co nie możesz patrzeć?
Marnowane jedzenie, dzieci żebrzące na ulicach, krwawe sceny w filmach
4. Czego nie może zabraknąć w Twojej kuchni/lodówce?
Mleka do kawy :) i samej kawy oczywiście też.
5. W reklamie czego chętnie byś wzięła udział?
Nie znoszę reklam, więc w żadnej.
6. Adwokat, lekarz, sportowiec czy fotograf? (zakładając, że każdy wygląda mniam)
Wszyscy jeśli każdy wygląda mniam :) a tak naprawdę to mam swojego biotechnologa, który aktualnie handluje sprzętem laboratoryjnym i to mi wystarcza :)
7. Co Cię wzrusza a na co jesteś obojętna?
Wzruszam się łatwo, obojętna jednak być nie umiem.
8. W czym potrafisz się zatracić?
Wyłączam się czytając książkę, robiąc biżuterię, albo swetry na drutach... Ale czy to zatracenie?
9. Czego nie odmówisz swemu dziecku? (jeśli nie masz, to gdybyś miała)
Dzieciństwa :)
10. Jakim jesteś ... ptakiem?
Skowronkiem oczywiście :)
11. Chciałabyś poznać tajemnicę...
... jakąkolwiek i czyjąkolwiek pod warunkiem, że ten ktoś będzie chciał ją zdradzić.
Pytania od Agatona:
1. Co widać z okna Twojego pokoju?
Niestety nie ma się czym chwalić. Z jednego pokoju mam widok na podwórko kamienicy pana, od kórego wynajmujemy mieszkanie. Zadbane, pięknie obsadzone roślinami, szkoda tylko, że trzymają na nim samochody... A z sypialni krzaki :) Jednak jako że na ogrodnika trafiło, to jestem zadowolona :)
2. Wolisz zimowe szaleństwo na nartach/sankach czy letnie wygrzewanie się na plaży?
Jedno i drugie lubię bardzo. Narty zimą, plaża latem i wszystko da się pogodzić.
3. Jak wyjazd to z przewodnikiem (człowiekiem) i wycieczką czy z przewodnikiem (książką) i samemu?
Zdecydowanie opcja druga.
4. Czy codziennie rano ścielisz łóżko?
Tak. Nie znoszę rozwalonej i pogniecionej pościeli :)
5. Na jakim filmie ostatnio byłaś w kinie?
Żebym ja to pamiętała...
6. Twoje ulubione danie i to, którego najbardziej nie lubisz to?
Ulubionych jest wiele, w zależności od okoliczności. A najbardziej nie lubię wątróbki.
7. Masz jakąś pasję, hobby? Co to jest?
Tworzenie coś z niczego. Biżuteria, ubrania, torebki. Fotografia też... choć jestem kompletnym laikiem i jeszcze dużo nauki przede mną.
8. Czy udało ci się kiedyś spełnić noworoczne postanowienie? Czy w ogóle robisz jakieś?
Nie udało mi się nigdy, więc przestałam je robić :)
9. Co zabrałabyś na bezludną wyspę?
Pana B.
10. Masz ulubionego bohatera książkowego/filmowego/serialowego?
Basia z Pana Wołodyjowskiego. Mam po niej imię :)
11. Jak to się stało, że prowadzisz bloga?
Postanowiłam, założyłam i jest :) Potrzebowałam swojego miejsca, więc sobie je stworzyłam.
Pytania od Wiolki:
1. Na słodko czy na słono?
I na słodko i na słono. Niekoniecznie jednocześnie :)
2. Wanna czy prysznic?
Prysznic.
3. Ubrania stonowane czy kolorowe?
Kolorowe - zdecydowanie.
4. Pies czy kot?
Pies.
5. Kino czy teatr?
Jedno i drugie.
6. Pióro czy długopis?
Pióro.
7.Szarlotka czy sernik?
Szarlotka i sernik oczywiście :)
8.Szminka czy błyszczyk?
Szminka.
9.Samochód czy autobus/tramwaj?
Rower!
10.Thriller czy komedia?
Thriller.
11. Kartka urodzinowa czy życzenia sms'em?
Kartka urodzinowa, a najlepiej życzenia osobiście składane :)
Pytania od Tiru-riru:
1. Czy udało Ci się spełnić jakieś marzenie z dzieciństwa?
Nie... ale ciągle czekam na lot balonem :)
2. Czym jest dla Ciebie rodzina; Czy masz dobre stosunki z rodzicami/ rodzeństwem?
Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Zrobiłabym dla nich wszystko, choć relacje między nami, jak to w rodzinie, są różne.
3. Jeżeli miałbyś/miałabyś odbyć podróż swojego życia, jakie miejsce na świecie byłoby celem?
Ameryka Południowa.
4. Co jest Twoją największą pasją/ hobby?
patrz wyżej :)
5. Co jest wg Ciebie podstawą dobrego związku?
Przyjaźń, zaufanie i lojalność.
6. Co jest wg Ciebie podstawą prawdziwej przyjaźni?
Zrozumienie, zaufanie i lojalność.
7. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
patrz wyżej :)
Powinnam teraz nominować do zabawy 11 osób i zadać 11 pytań, ale widzę, że większość z Was już wzięła udział w zabawie. Nominuję więc wszystkich, którzy mają ochotę. A w ramach pytań poproszę o 11 rzeczy, które sami chcielibyście nam o sobie powiedzieć :)
poniedziałek, 12 listopada 2012
238. Strach ma wielkie oczy.
Okazuje się, że sytuacje, których najbardziej się boimy, wcale straszne nie są. Strach paraliżuje, odbiera siły i chęci do działania. Nie mobilizuje, a mógłby. Nie ma się więc co bać, tylko zebrać się do kupy i robić swoje.
Popołudniowa kawa, chwila przerwy w chaotycznym dniu, a wraz ostatnim łykiem, wypoczęta i zrelaksowana, działam dalej.
(wmawiam sobie, bo ponoć siła sugestii jest ogromna :))
Popołudniowa kawa, chwila przerwy w chaotycznym dniu, a wraz ostatnim łykiem, wypoczęta i zrelaksowana, działam dalej.
(wmawiam sobie, bo ponoć siła sugestii jest ogromna :))
sobota, 10 listopada 2012
237. Napisane wczoraj.
Jadę pociągiem czytając zaległy nr WO. Lubię tak rano jeździć. Pociągi są takie ciche, zaspane i trochę tajemnicze. Pasażerowie się dobudzają, przygotowują do pracy, czytają zaległe rzeczy i nikt nikomu w życie nie zagląda. Jeszcze jakby kawą częstowali to byłoby idealnie :) Ale ja zupełnie nie o tym chciałam.
Czytam felieton Agnieszki Graff pt. "Cierpienie Was uszlachetni." Polecam, jeśli ktoś ma ochotę. Mówi o pomyśle zmiany ustawy o legalnej aborcji w naszym państwie. Ten temat przewija się w moim otoczeniu ostatnio bardzo często. A to coś przeczytam, a to z kimś porozmawiam, a to znów gdzieś w radio coś usłyszę. I bulwersuje mnie to za każdym razem, chociaż niby po takim czasie można by się uodpornić. Ja nie umiem niestety.
Co w tym takiego złego żeby kobieta mogła zdecydować sama o swoim życiu i życiu swojego dziecka także? Kościół zabrania stosowania antykoncepcji, sprzeciwia się aborcji, a za dzieci nieuleczalnie chore będzie się modlił. Hmm...
Pomijając jednak stronę kościoła, bo przecież nie wszyscy są wierzący i uznają jego naukę, to prawo powinno regulować te sprawy również. Do tej pory osobiście byłam w miarę zadowolona z tego co proponowali nam politycy. Wiadomo, że idealnej opcji nie zaoferuje nikt. Ale to co się dzieje teraz?
Podpisuję się pod ironicznym trochę felietonem Pani Agnieszki obiema rękoma i nogami nawet.
A może można by coś zrobić?
Czytam felieton Agnieszki Graff pt. "Cierpienie Was uszlachetni." Polecam, jeśli ktoś ma ochotę. Mówi o pomyśle zmiany ustawy o legalnej aborcji w naszym państwie. Ten temat przewija się w moim otoczeniu ostatnio bardzo często. A to coś przeczytam, a to z kimś porozmawiam, a to znów gdzieś w radio coś usłyszę. I bulwersuje mnie to za każdym razem, chociaż niby po takim czasie można by się uodpornić. Ja nie umiem niestety.
Co w tym takiego złego żeby kobieta mogła zdecydować sama o swoim życiu i życiu swojego dziecka także? Kościół zabrania stosowania antykoncepcji, sprzeciwia się aborcji, a za dzieci nieuleczalnie chore będzie się modlił. Hmm...
Pomijając jednak stronę kościoła, bo przecież nie wszyscy są wierzący i uznają jego naukę, to prawo powinno regulować te sprawy również. Do tej pory osobiście byłam w miarę zadowolona z tego co proponowali nam politycy. Wiadomo, że idealnej opcji nie zaoferuje nikt. Ale to co się dzieje teraz?
Podpisuję się pod ironicznym trochę felietonem Pani Agnieszki obiema rękoma i nogami nawet.
A może można by coś zrobić?
czwartek, 8 listopada 2012
236. Jestem jaka jestem...
... i nie będę za to przepraszać. No bo niby z jakiej racji?
A już na pewno nie kogoś, kto obraża się jak 5-letnie dziecko, bo nie dostało cukierka.
Nie lubię obrażalstwa.
A już na pewno nie kogoś, kto obraża się jak 5-letnie dziecko, bo nie dostało cukierka.
Nie lubię obrażalstwa.
poniedziałek, 5 listopada 2012
235. Done!
Co było do zrobienia, zrobiłam w 80%. Ale i tak jestem z siebie dumna :)
Za to ranek dzisiejszy do najlepszych nie należy. Co prawda teraz już kubek kawy postawił mnie na nogi ale humor dziś jak widok z okna... Szary i brzydki.
Mam nadzieję, że szybko minie.
Miłego tygodnia!
Za to ranek dzisiejszy do najlepszych nie należy. Co prawda teraz już kubek kawy postawił mnie na nogi ale humor dziś jak widok z okna... Szary i brzydki.
Mam nadzieję, że szybko minie.
Miłego tygodnia!
niedziela, 4 listopada 2012
234. Working...
Jak się ktoś cały długi weekend obijał i odpoczywał to dziś musi się wziąć i zrobić wszystko na co miał całe 4 dni.
Ja jestem takim kimś. Wyłączam więc wszelkie przeszkadzacze internetowe i biorę się do pracy.
Miłej niedzieli.
Ja jestem takim kimś. Wyłączam więc wszelkie przeszkadzacze internetowe i biorę się do pracy.
Miłej niedzieli.
sobota, 3 listopada 2012
233. PieczeMY chleb.
Wczoraj z Panem B. wróciliśmy do domu.
Zostawiliśmy bagaże i idziemy na zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
Ja: Zobacz co tam trzeba kupić!
Pan B: No ser, wędlinę, mleko, masło.
Ja: A chleb!
Pan B.: Może drożdże...?
Ja: ???
Pan B.: bo ten ostatni chleb co go upiekłaś był pyszny i moglibyśmy upiec jeszcze raz.
Czyli upiekliśmy... Poszliśmy razem do sklepu, a potem Pan B. zasiadł przed komputerem, a ja w kuchni piekłam chleb.
Pyszny chleb pieczeMY.
:)
Zostawiliśmy bagaże i idziemy na zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
Ja: Zobacz co tam trzeba kupić!
Pan B: No ser, wędlinę, mleko, masło.
Ja: A chleb!
Pan B.: Może drożdże...?
Ja: ???
Pan B.: bo ten ostatni chleb co go upiekłaś był pyszny i moglibyśmy upiec jeszcze raz.
Czyli upiekliśmy... Poszliśmy razem do sklepu, a potem Pan B. zasiadł przed komputerem, a ja w kuchni piekłam chleb.
Pyszny chleb pieczeMY.
:)
piątek, 2 listopada 2012
232. Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat...
Świat mi zaczął pędzić nie wiem dokąd znowu. Dopiero co był wrzesień, a tu już po Wszystkich Świętych (czego jakoś nie zauważyłam jakoś szczególnie w tym roku). Zaraz Boże Narodzenie, Nowy Rok... Jak to się dzieje?
Planów oczywiście bardzo dużo. Chęci jakoś ostatnio mniej. Może mimo wszystko ta jesienna depresja mnie dopada... Nieeee.
Wyjazd nad morze uważam za bardzo udany. Pogoda w sam raz. Nie za zimno, bez deszczu. A w niedziele piękne słońce, na plaży akurat :)
Odwiedziliśmy moich znajomych, do których nasza rodzina jeździła na wakacje od 40 lat. Najpierw babcia z dziadkiem, potem oni ze swoimi dziećmi. Potem tata z mamą. No i my po kolei wszyscy razem :) Nie widziałam ich chyba z 8 lat. Bardzo miłe spotkanie. Niesamowite zobaczyć miejsca, w których spędziło się połowę dzieciństwa po takiej długiej przerwie.
A teraz długi weekend. Biorę się zaraz do pracy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)