sobota, 17 września 2011

111. Home alone.

Na taki dzień czekałam już jakiś czas. Spędzam go sama, jak chcę.
Przyjechałam na weekend do domu. Wczoraj mieliśmy rodzinną terapię (wróciliśmy na nią znów - wczoraj pierwsze spotkanie od dawna) więc musiałam przyjechać, ale myślę, że gdyby nie to, to pewnie i tak bym tu przyjechała. To mój ostatni weekend wakacji :) Od poniedziałku na uczelnię. Planuję w tym roku jakoś bardziej zintegrować się z ludźmi. R. niedawno mi powiedział, że zbyt często z góry nastawiam się przeciwko innym i z góry zakładam, że nic nie wyjdzie ze znajomości z tym czy z tamtym i że powinnam dać szansę ludziom. Postanawiam więc wykorzystać tę radę. Jest w tym pewnie trochę racji. Nie liczę na wielkie przyjaźnie, ale na ludzi otworzyć się trzeba. Poza tym chcę. Moje grono znajomych jest ostatnio coraz mniejsze. Ludzie zaczynają parować.

W planach mam też więcej wyjść i rozwój kulturalny :) Jakkolwiek śmiesznie to brzmi. (nawet uśmiechnęłam się pisząc to). Musimy ruszyć się z domu, a nie spędzać każdy wieczór tak samo - oglądając filmy w łóżku i zasypiając w połowie. Nawet zaczęliśmy. Byliśmy w środę w muzie na przedpremierze nowego filmu Almodovara: Skóra w której żyję. Polecam. Naprawdę warto ten film zobaczyć. Ja do znawców kina nie należę, ale powiem, że film robi niesamowite wrażenie. Almodovar bawi się widzami. Zrobił film, który wydaje się być przewidywalny. Oglądasz go i masz wrażenie, że już wszystko jest jasne, a tu nagle wszystko zmienia się o 360 stopni. Nic nie jest tak jak się na początku wydawało, a sytuacja, w której się znajdujesz zaskakuje tak, że otwierasz szeroko usta ze zdziwienia i bez powodzenia szukasz słów, z których sklecisz chociaż jedno sensowne zdanie na ten temat. Przynajmniej ja tak czułam się w kinie.
Może to też trochę magia samego kina. Dużo się zmieniło odkąd byłam tam ostatni raz. Kawiarnia, pomalowana sala, tłum ludzi. Na szczęście nie zmienił się sam klimat tego miejsca. A jest niesamowity i przyzna mi to chyba każdy, kto w Muzie kiedyś był.  Postanowiliśmy się tam z R. wybierać częściej. Na przykład na Nieprzyzwoicie Tanie Czwartki. Wyświetlają filmy za 5 zł :) Nie nadszarpnie to zbytnio naszego budżetu, a na pewno oderwie trochę od szarej codzienności. Czego nam trzeba.

W Musie stało się coś jeszcze. Coś we mnie drgnęło. Stałam tam pośród kolorowych oryginalnych ludzi, w swoim starym, szarym swetrze i uświadomiłam sobie, że bardzo się ostatnio zapuściłam. Stare ciuchy, adidasy, makijaż szczątkowy i jakaś taka smutna jestem ostatnio. Szara. Nie chcę taka być. Biorę się więc za siebie. W poniedziałek kupuję karnet na aerobic, robię gruntowne prządki w szafie, uśmiecham się i będzie lepiej.
Przez te wakacje zrobiłam się zwykłą, brzydką kurą domową. I tak jak bardzo polubiłam gotowanie i zajmowanie się domem, tak nie za bardzo podoba mi się co widzę w lustrze. Na dodatek gadam tak jakbym miała trójkę dzieci, tonę prania i prasowania i męża alkoholika co to wraca z pracy i awanturuje się jak nie ma obiadu. Tragedia...

Od poniedziałku będę poznańską rowerzystką :) Zabieram z domu swój rower i będę sobie nim jeździć na zajęcia. Nie jest pierwszej świeżości. Na dodatek wymaga małego remontu, chociażby malowania. Dawno, dawno temu brat chciał mi zrobić niespodziankę i pomalował mi rower na czerwono. Bo ja zawsze chciałam taki mieć. Czerwony rower z koszyczkiem. Efekt jest jaki jest. Pomalowane było pół piwnicy, buty brata i rower nie we wszystkich miejscach, ale przecież liczy się gest. :) Nie będę się tym przejmować póki co. Znalazłam w internecie, że można oddać go do malowania piaskowego do jakiegoś zakładu i że nie kosztuje to dużo. Musze tylko znaleźć odpowiednie miejsce w Poznaniu. Póki co pojazd wygląda tak:


 Najważniejsze, że jeździ. W przeciwieństwie do środków transportu miejskiego w Poznaniu. Nie mogę zrozumieć jak można zamknąć dwa największe skrzyżowania w mieście na rok albo i dłużej. Porażka.

Wracając jednak do planów na dziś. Siedzę sama w domu, bo brat z siostrą pojechali do Wrocławia, a mama jest u babci. Pomyślałam więc, że nadrobię zaległości hand made :) W planach koszyczki z papierowej wikliny i broszki kwiatowe o takie na przykład:
 Potem zakupy z mamą, obiad u babci, popołudnie z wysokimi obcasami i wieczór u siostry.
Podoba mi się taki weekend.
A Wy co macie w planach?
Miłej soboty!!!

8 komentarzy:

  1. fajna ta czerwień roweru, choć faktycznie wygląda jakby go ktoś po pijaku malował :)) ale masz rację, liczy się gest i miłe skojarzenia.
    ja mam rower w kolorze biało-perłowym, ładnie się błyszczy w słońcu. ale kurde osłonka na łańcuch mi się wczoraj wygła i złamała i mi ciągle coś tam rdzewieje w tym rowerze, bo tu ciągle pada :( po roku wygląda jak zdezelowany gracior. Ale co tam :> uwielbiam go. a jak ostatnio spadł mi łancuch i oczywiście nie potrafiłam go nałożyć, to prawie się popłakałam ze złości, że muszę lecieć do pracy na piechotę...

    OdpowiedzUsuń
  2. -> CHWILOWA: Od razu, że po pijaku :) Nie przesadzajmy. Na dodatek i usprawiedliwienie brata powiem, że on może z 10 czy 12 lat wtedy miał, a jego zdolności techniczno-artystyczne niestety nie są zbyt duże :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Luubię Almodovara. I zazdraszczam tych tanich czwartków, cholernie.

    OdpowiedzUsuń
  4. zachęciłaś mnie do tego filmu ;-)
    broszki ślicznościowe
    a co do ludzi to po prostu nie zawsze jest ochota na bliższe znajomości
    ikea

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper! Trzymam kciuki za Twoje "pospolite ruszenie", zmiany i ożywienie. To dobrze robi, wiem po sobie. :) A w planach- również rower. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja u MOBa byłem i byliśmy na grilu i w ogóle to dowiedziałem się, że jestem uduchowiony no i ach i och ;)

    Tak, na ludzi się otwieraj, poznawaj, większość się prawdopodobnie wykruszy ale są duże szanse, że ktoś pozostanie na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie rozumiesz? proponuję przenieść się do Warszawy... tu dopiero nie będziesz rozumieć ;) i uwielbiam uwielbiam uwielbiam zasypiać na filmach w łóżku. Jestem w tym mistrzem. Im lepszy film tym lepiej mi się zasypia :D

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszę się, że tak miło spędziłaś czas, a rower jest extra, pozazdrościć takiego rowerka z koszyczkiem:D
    a póki co lecę, bo czekają nas zakupy :]
    miłego wieczoru :]

    OdpowiedzUsuń