Świeżo upieczona żona Pana B., Pani B. czyli ja, oficjalnie wracam na łono blogosfery :)
Tęskniłam za tym miejscem bardzo. I za Wami wszystkimi jeszcze bardziej.
Powoli wracam do domu. Wracamy w zasadzie. I do rzeczywistości. Chociaż to nie łatwe. Dużo spraw organizacyjnych jeszcze do załatwienia. Ja muszę wymienić wszystkie dokumenty, a Pan B. wrócić do pracy i ustalić w końcu kwestię finansowania dalszego swojego doktoratu. To takie priorytety. A oprócz tego prezenty do rozpakowania i pochowania, konto w banku do otwarcia i resztki z wesela do dojedzenia i do picia.
Nie dociera do mnie jeszcze tak naprawdę co się stało.
Jestem żoną!!! I muszę przyznać, że dobrze mi z tym :)
czekam zatem na zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo. Wrzucę chociaż kilka.
UsuńGRATULACJE :D foty, plizzzz !!! :D
OdpowiedzUsuń:) będą, będą.
UsuńŻoneczko - miło, że fajnie się z tym czujesz :-).
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę :)
Usuńżona, to brzmi dumnie :))
OdpowiedzUsuńOwszem :) Więc i dumna chodzę!
UsuńJeszcze raz wielkie gratulacje ŻONO :) Pozałatwiasz sobie wszystko na spokojnie :) To jeszcze prezentów nie rozpakowaliście? :)) ja zaraz na drugi dzień nie wytrzymałam i wszystkie rozpakowałam :)))
OdpowiedzUsuńRozpakowaliśmy od razu. Ale potem musiałam je popakować z powrotem co by je przywieźć do domu. I nie mam miejsca żeby je teraz poukładać.
Usuńwspaniale :) u mnie to już 5 lat temu buziaki
OdpowiedzUsuńGratuluję! 5 lat to już trochę czasu. :) Następnych 5 życzę też. I kolejnych. I kolejnych... :)
UsuńGratulacje!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń