niedziela, 13 listopada 2011

127. Pierogowa porażka...

... chociaż wszystko szło bardzo dobrze, ciasto wyszło dobre, lepiło się jak lepić się powinno, farsz całkiem dobry, to niestety ja głupia kretynka doskonale wiedząc, że nie układa się pierogów jeden na drugim, bo się posklejają tak właśnie je poukładałam. Efektem końcowym był niesamowite zdenerwowanie żeby nie powiedzieć inaczej i tylko połowa pierogów (z 40 które zrobiłam uratowało się 20, a i tak wiele z nich jest zniekształconych mocno). No niestety...
Zupa z porów i ziemniaków ze słonecznikiem, grzankami i serem wyszła jednak pyszna :)
A w przyszłym tygodniu będę robić chruściki. Chociaż, teraz sobie myślę, że zostało dużo słodkiego po dzisiejszej współpracy z koleżanką więc może nie będą konieczne. No bo przecież ile można słodyczy jeść?

Koleżanka przyszła do mnie popołudniu robić projekt na zajęcia. Niestety nie udało nam się za dużo zrobić, bo tak to własnie wychodzi jak 3 grupy dzielą się na 9 i każda chce być najlepsza i mieć wszystko tylko dla siebie. Cóż... Wyścig szczurów? Czy innych gryzoni... a niech się żrą. Ja będę swoje robić i tyle.
Dzień minął przyjemnie mimo że przy pracy :) Dobrze w sumie, że N się pojawiła bo bym się pewnie za to nie wzięła sama. A tak, coś tam jednak mam zrobione.
A teraz wieczór z książką. R. źle się czuje więc nie będę go męczyć :) a mam super książkę, na którą czekałam od wakacji. Trzecia część Murakamiego :) Cieszę się jak małe dziecko.
Niedługo pewnie, bo jutro pobudka o 6.00 i do roboty. Wracam do chodzenia pieszo na uczelnię. Ruszać się muszę, bo zaniedbałam się bardzo. Ciasteczk tu, ciasteczko tam, a spodnie na dupę coraz ciężej wciągnąć.

15 komentarzy:

  1. Ech, te ciasteczka tu i tam ... ;-P

    Co do pierogów to mi wychodzą 2/10 więc uszy do góry :D

    OdpowiedzUsuń
  2. HEj hej, miałam taką samą akcję z pierogami rok temu, ale w tym moje podejście do nich było mega udane!:)

    jestem ciekawa czy zrobiłaś babeczki i czy wyszły?
    To ciasto jest trochę inne od muffinkowego bo jest bardziej zwarte, sycące, prawda?

    Pozdrawiam, P.

    OdpowiedzUsuń
  3. ojj tak ale ja nawet takie zlepione wrzucam, a potem ma jedną wielką kluchę ;-)
    mi to nie przeszkadza

    ikea

    p.s. co do kolegi to nie mam pojęcia co mam myśleć, niby idzie w stronę coś więcej ale jakoś na dobre wystartować nie umie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta te ciasteczka to nam zawsze bokami prędzej czy później wychodzą :/

    OdpowiedzUsuń
  5. -> Aurora: no nie załamuję się :) Chociaż trochę mi przykro bo dużo czasu nad tym siedziałam. Ale co tam. Zjadłam dziś na obiad tą część, która się udała, a następnym razem będę wiedziała czego nie robić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ->PEES: Niestety nie wypróbowałam babeczek jeszcze. Na pewno to zrobię i na pewno dam znać jak wyszły, ale po porażce pierogowej i straconym czasie już nie miałam kiedy ich zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. -> CARRANTUOHILL: Jedna wielka klucha jakoś mnie nie przekonuje. Zresztą trochę tak zrobiłam. Ale średnia to była opcja niestety :)
    A kolega... no cóż. Facet. Potrzebuje kopa w cztery litery i może się określi...

    OdpowiedzUsuń
  8. -> AKTENA: No niestety. A na aerobic ruszyć się nie chce... Hmm.. i co tu teraz zrobić? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Murakami ciekawy pisarz, chociaż wydaje mi się, że trochę przyciężkawy dla niektórych ;)
    Kronika Ptaka Nakręcacza mi się baaaaaaaardzo podobała :))

    OdpowiedzUsuń
  10. z pierogami to chyba każda z nas miała taki problem przynajmniej raz, albo razy kilka (w tym ja..) :))
    następnym razem będzie lepiej. ja zawsze kładę czystą ściereczkę albo papierowy ręcznik na jedną porcję i na tym układam następną. Ale pierogów nie robiłam już hu hu... bo nie mam kiedy i mi sie nie chce :)
    I jak to możliwe, że nie czytałam jeszcze ani jednej książki autora, o którym piszesz???

    OdpowiedzUsuń
  11. no tak smaczne jedzenie nie sprzyja niestety figurze ale sama tak mam a teraz to już w ogóle instynkt aby gromadzić zapasy (w tym, przypadku zapasy tłuszczu) odzywa się we mnie i moja dupa powoli także nie przypomina już dupci.....:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie martw się, ja w ogóle nie umiem zrobić pierogów. Ciężko mi uwierzyć, że do przygotowania ciasta potrzebuję ino mąki i ciepłej wody. ;)

    PeEs. Spodnie mają pasować do Ciebie, nie Ty do spodni! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ostatnie zdanie mnie powala, w pozytywnym sensie-ta dosłowność:P

    tak, ruchu mamy zdecydowanie za mało, a już na pewno w okresie jesienno-zimowym, choć latem nie jest wybitnie lepiej, bo wymówką jest zbytni upał:P
    co z Twoim aerobikiem? chodziłaś przecież.

    no tak, pierogów się tak nie układa, chyba, że są mocno potłuszczone ale nawet wtedy, jak wystygną lubią się skleić ale nie martw się, ludzie gorsze rzeczy robią w kuchni:]

    miałam chwilę czasu więc napisałam co u mnie-zapraszam:]

    p.s. ja ie pamiętam kiedy ostatnio robiłam pierogi...za to wczoraj zrobiłam zupę dyniową, przy której nie ma prawie wcale pracy i Tajemniczy zjadł dwa talerze, oświadczając, że jest PYSZNA:P

    OdpowiedzUsuń
  14. no pierogi to jest dla mnie jakaś wyższa szkoła jazdy, także wow, że umiesz je robić/lepić

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi Babcia robi pierożki więc mam z głowy:)

    OdpowiedzUsuń