Myślałam ostatnio dużo o wszystkim co się w moim życiu działo przez kilka ostatnich lat. Nie wszystko było dobre, ale życie przecież różowe nie jest. Czasem musi być pod górkę, żeby potem było z górki. Wierzę jednak, że wszystko dzieje się po coś. Wiem, że gdyby nie to co miało miejsce, nie byłabym taka jaka jestem. A chyba po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, że zaczynam lubić siebie. Zaczynam się dogadywać sama ze sobą. Uświadamiam sobie wiele swoich zalet, których wcześniej nie widziałam. Zresztą wad też. Chciałabym, żeby ten Nowy Rok też wiele mnie nauczył. Żeby udało mi się spełnić kilka moich "postanowień" (które do końca postanowieniami nie są. Po prostu przyszedł czas na niektóre rzeczy.) Żebym polubiła siebie w końcu taką jaką jestem. Bo tak naprawdę, to ja jestem bardzo fajną dziewczyną :)
czwartek, 9 stycznia 2014
349. Me, myself and I...
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak spędziłam poranek. Kawka, kołdra i poduszka i w tym wszystkim ja w piżamie :) Usiadłam w końcu do mojego, zaniedbanego ostatnio bardzo bloga. Znalazłam trochę czasu to czemu go nie wykorzystać. Zwłaszcza, że następna taka okazja może się szybko nie nadarzyć.
Myślałam ostatnio dużo o wszystkim co się w moim życiu działo przez kilka ostatnich lat. Nie wszystko było dobre, ale życie przecież różowe nie jest. Czasem musi być pod górkę, żeby potem było z górki. Wierzę jednak, że wszystko dzieje się po coś. Wiem, że gdyby nie to co miało miejsce, nie byłabym taka jaka jestem. A chyba po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, że zaczynam lubić siebie. Zaczynam się dogadywać sama ze sobą. Uświadamiam sobie wiele swoich zalet, których wcześniej nie widziałam. Zresztą wad też. Chciałabym, żeby ten Nowy Rok też wiele mnie nauczył. Żeby udało mi się spełnić kilka moich "postanowień" (które do końca postanowieniami nie są. Po prostu przyszedł czas na niektóre rzeczy.) Żebym polubiła siebie w końcu taką jaką jestem. Bo tak naprawdę, to ja jestem bardzo fajną dziewczyną :)
Myślałam ostatnio dużo o wszystkim co się w moim życiu działo przez kilka ostatnich lat. Nie wszystko było dobre, ale życie przecież różowe nie jest. Czasem musi być pod górkę, żeby potem było z górki. Wierzę jednak, że wszystko dzieje się po coś. Wiem, że gdyby nie to co miało miejsce, nie byłabym taka jaka jestem. A chyba po raz pierwszy w życiu mogę powiedzieć, że zaczynam lubić siebie. Zaczynam się dogadywać sama ze sobą. Uświadamiam sobie wiele swoich zalet, których wcześniej nie widziałam. Zresztą wad też. Chciałabym, żeby ten Nowy Rok też wiele mnie nauczył. Żeby udało mi się spełnić kilka moich "postanowień" (które do końca postanowieniami nie są. Po prostu przyszedł czas na niektóre rzeczy.) Żebym polubiła siebie w końcu taką jaką jestem. Bo tak naprawdę, to ja jestem bardzo fajną dziewczyną :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
takie podejście przychodzi chyba z wiekiem i z doświadczeniem
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią. Dodam tylko, że co u niektórych ciężko o wysnusie takich wniosków. Jednak dostrzeganie pozytywów nawet w szarości dnia pozwala czasem wstać i otrzepać sponiewieraną głowę.
UsuńNatalia - zabrzmiało jak tekst do sędziwej staruszki ;)
UsuńNo, zabrzmiało jakbym miała z 70 lat :) Ale odbieram to jako komplement :)
UsuńTeż lubię takie leniwe poranki z przemyśleniami ;) Życzę ci, żebyś w nowym roku dotrzymała tych "postanowień", żeby w kolejnym już mieć następne, inne :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. :)
Usuńpodoba mi się teoria, że musi być pod górkę, żeby potem było z górki :)
OdpowiedzUsuńŻadna to teoria. Logika po prostu! :)
Usuńja za "postanowienia" trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj mocno! Będę informować na bieżąco :)
UsuńPamiętaj, że każdy z nas jest bosssski na swój sposób ;)
OdpowiedzUsuńOoo, z Twoich "ust" to chyba podwójny komplement. Udostępniać boskość innym - szlachetne :)
UsuńTrzymam kciuki za Ciebie ;) bo polubienie siebie i dogadanie się ze sobą to sprawy bardzo ważne... dopiero potem można próbować ze światem :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńP.S. Być może przygotowanie budyniu z torebki jest szybsze, ale mam wrażenie, że różnica jest niewielka... ;) jaki smak zrobiłaś? :)
Nie zrobiłam jednak wcale. Zrobię sobie teraz :) a co!
UsuńSmacznego :)
UsuńA ja bywam niegrzeczna. I sprzeczna.
OdpowiedzUsuńHm, lubię siebie. Od niedawna. Od kiedy przestałam słuchać innych, a zaczęłam siebie. :)
Trzeba słuchać siebie. Innych można wysłuchiwać i co cenniejsze rady brać do siebie. Całą resztę, brzydko mówiąc, olać ;) Tylko Ty sama będziesz ze sobą szczera tak naprawdę. Warto z tego korzystać, choć to trudne bo lubimy sobie często wmawiać rzeczy, których nie ma ;)
UsuńBardzo dojrzałe słowa. Trochę zazdroszczę Ci takiego wewnętrznego spokoju :)
OdpowiedzUsuńNie wiem na ile to spokój, a na ile właśnie przypływ emocji i chęć żeby tak było. Mam nadzieję jednak, że to poczucie tak szybko nie zginie.
UsuńWydawałoby się, ze samoakceptacja to nie jest taka trudna sprawa, ze łatwiej nam zaakćeptowac samych siebie niż innym nas. A okazuje się, ze sami dla siebie jesteśmy największymi krytykami. I to właśnie nam, z nami samymi nie jest wcale łatwo współżyć.
OdpowiedzUsuńNa całkowicie polubienia siebie potrzeba trochę czasu, tym bardziej kiedy wystawy w domu, w którym nie jesteśmy pozytywnie bodzcowani i doceniani. Skoro ktoś nas nie docenia, nam samym będzie to jeszcze trudniej zrobić, trudno wówczas budować wysokie poczucie wartości.
Cieszę się, ze nadszedł dla ciebie zaś kiedy zaczynasz lubić siebie bardziej,kiedy żaczynasz siebie akceptować :)