niedziela, 15 kwietnia 2012

168. Niedzielna praca...

Niedzielna praca w nicość się obraca.
Albo w gówno. jak kto woli :)
No i święta jest to prawda, jak na dzień święty przystało.
Jako, że okno w kuchni jest źle osadzone, to po otwarciu zamknąć go nie można. Przynajmniej mi idzie to bardzo trudno. Jako tej kruchej, delikatnej, kurce domowej. Potrzeba silnej, męskiej ręki. W związku z tym mycie okna tegoż i innych też odkładałam w czasie. Jak R. będzie w domu, bo jak inaczej. Dziś jednak po śniadaniu chciałam sobie przez to okno popatrzeć na świat. Podeszłam, patrzę i szarość widzę. Wkurzyłam się bardzo. Chwyciłam za ścierę i okno umyte. Idąc za ciosem umyłam też okno w pokoju i piorę firanki. Zrobiłam herbatę, podchodzę do świeżo umytego okna mojego i co... Deszcz pada. Na moje świeżo umyte okna...
Tak więc z herbatą w filiżance oddaje się niedzielnemu lenistwu i lekturze. Palcem nie kiwnę już.
Bo przecież mówią: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. No to święcę...

6 komentarzy:

  1. ;) śmieszy mnie to powiedzenie :) ale cóż... kiedyś sobie pranie źle uprałam, bo niedziela... ;p Ja się dziś cieszę, bo nie muszę nigdzie iść... niech sobie pada... :)


    P.S. A czy Ty wiesz, że zaniechanie to straszna rzecz??!! Podziel się czymś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to ciekawe...ja wybieram wersje bez gówna :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę... nie tak dawno mialam to samo ale w środę... a to chyba nie świety dzień... ? No chyba że mnie coś ominęło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba i ja potrzebuję trochę poświęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. p.s. przeczytaj skrzynkę mailową :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam olałam okna i na święta i na teraz czekam aż ciepłość nastanie na stałe :)

      Usuń