Urwanie głowy mam przez najbliższe dwa tygodnie. I dupy też. I w zasadzie wszystkiego chyba. Jak tak dalej pójdzie to ktoś na pewno coś straci. Tydzień zaczął się dyskusją na temat szkolnictwa wyższego. W zasadzie w ogóle edukacji i reformach, które wyszły i nie wyszły, z naciskiem na to drugie. Jestem pierwszym rocznikiem objętym reformą. To ja jako pierwsza chodziłam do gimnazjum i dalszą naukę kontynuuję wg. jakiegoś chorego systemu polegającego na przerzucaniu się obowiązkami. W gimnazjum mówili, że to będziemy mieli w liceum, w liceum, że powinno być w gimnazjum i że nie ma czasu. I co teraz? Teraz jesteśmy na studiach i jest jeszcze większy problem, bo przechodząc przez niższe szczeble wiele nas ominęło i podstawy nadrabiać trzeba teraz. Zresztą tu ( na Uniwersytecie) też jest problem. Bo powinno być na pierwszym roku. Albo to będziecie państwo mieli później. A później słyszymy, to państwo już mieli to nie będziemy tego omawiać. No i co?
I wiodący przedmiot mamy zaliczać, przynosimy projekty, a tu się okazuje, że żadnego nie można zaliczyć, bo wszystkie zrobione są źle. No bo przecież mieliśmy to mieć wcześniej, a wcześniej mówili, że będziemy mieć później. Kołowrot. No i nie ma się co dziwić, że większość ludzi na studiach zachowuje się jak w przedszkolu. Na takim etapie rozwoju się zatrzymaliśmy chyba. No to przerażają dwa kolokwia w tygodniu. I jak, że popołudnia zajęte?
Ech...
Ponieważ nucę sobie zawsze jak jestem zdenerwowana - nucę już od wczoraj nieprzerwanie. :)
W ramach odstresowania i bycia babą mam ochotę wybrać się na manicure pierwszy raz w swoim życiu. Tylko, że jakoś mi tak głupio. Blisko domu mam centrum medycyny estetycznej, w którym takie rzeczy wykonują za bardzo przystępną cenę, ale jakoś mam wrażenie, że wśród innych drogich i poważnych zabiegów jak botoxy czy operacje piersi ten mój manicure taki jakiś głupi...
Ale ja to z głową też chyba trochę mam nie tak :)
Dobrze wyrzucić z siebie czasem udręki dnia codziennego. Chyba robię to za rzadko.
No nic.
Czekają mnie jeszcze nauki przedmałżeńskie więc się zbieram.
Tak, tak, będę bawić się dobrze :)
a to ten rocznik eksperymentalny nie powinien już zakończyć edukacji? oh czekam na wieści z nauk przedmałżeńskich... uwielbiam o nich słuchać :D
OdpowiedzUsuńRocznik eksperymentalny edukację zakończył, owszem. Tylko ja się uchowałam, bo kierunek studiów zmieniłam. Jednak nie zmienia to faktu, że w późniejszych latach było tylko gorzej niestety. Więc między mną, a ludźmi z którymi teraz studiuję przepaść jest jeszcze większa.
UsuńA nauki przedmałżeńskie... oprócz tego, że są nudne po prostu to bez rewelacji. Przypuszczalnie rewelacje zaczną się w poradni małżeńskiej gdzie trzeba będzie wykresik temperatury rysować i gdzie będziemy go analizować. Porażka...
Swoją drogą, czemu to w ogóle służy?
Ja nie wiem.
No tak to jest, miało być super a wyszło jak zwykle. Eksperymenty w naszym kraju nikomu nie wychodzą na dobre.
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację. Na dodatek nie zanosi się w ogóle żeby w najbliższym czasie coś miało się zmienić. Co jest jeszcze bardziej przerażające. Bo ja rozumiem, że pomyłki się zdarzają. Że błędy są naturalne. Ale powinno się je naprawiać, a nie plątać w następne.
UsuńZ racji tego, że taki prawdziwy, profesjonalny manicure (tipsy buhehe) miałam tylko raz w życiu, przed ślubem, to tym razem nie przyczepię się, że to bzdura, że taki manicure wobec botoksów i innych jest niepoważny... ;)))
OdpowiedzUsuńA nauki przedmałżeński i nauki o antykoncpecji naturalnej przebrnęliśmy bez większych problemów :)
grafa
O kurde... na tipsy to ja się raczej nawet przed ślubem nie skuszę. A dla własnej przyjemności sobie dziś pójdę. Na naukach właśnie nauczyła nas pani jakaś przemiła opiekująca się trójką dzieci i już 10 lat siedząca wiecznie w domu, że kobieta dbać o siebie musi i że pewne rzeczy jak fryzjer czy paznokcie są jej obowiązkami. No więc jak tu się nie podporządkować? Ja chcę dobrą żoną być :)
UsuńTo tak pół żartem pół serio. Bo tak naprawdę problem ze swoją kobiecością to ja mam duży.