Weekend na nartach to było właśnie to czego potrzebowałam. I nawet chyba nie o same narty chodzi, a o wyjazd i towarzystwo. Mimo, że R. zgubił tuż przed wyjazdem wszystkie dokumenty, (albo mu ukradli) jednak zdecydowaliśmy się nie rezygnować i pojechać. Trochę się baliśmy, że będzie jakaś kontrola albo co i nas cofną do Polski. Na szczęście się udało.
Weekend cudowny! Pogoda piękna. Grupa udana jak zawsze, choć z małymi wyjątkami, bo zabraliśmy naszych znajomych, którzy wcześniej nigdy z nami nie wyjeżdżali. Okazało się niestety, że na takie wyjazdy nadają się średnio. Obyło się jednak bez większych nieporozumień.
Odżyły dawne przyjaźnie. Rozwinęły się istniejące. Wyjazd owocny.
Wróciliśmy bardzo późno w nocy więc wczorajszy dzień jakiś taki był ciężki. Rozkręciłam się tylko na chwilę i to dopiero popołudniu. Spałam już o 22. Ale przyznać trzeba, że mi to dobrze zrobiło. Dzisiaj czuję się o wiele lepiej. Baterie naładowane i mam nadzieję, że jakoś to wszystko ogarnę.
A tydzień do najłatwiejszych niestety nie należy. Mi kończy się semestr w związku z czym mam od cholery zaliczeń, kolokwiów i powoli egzaminów. Potem dwa miesiące praktyk w terenie. Jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie. R. kończy staż, będzie musiał wrócić na uczelnię, co nie wprawia go raczej w zbyt dobry nastrój. Do tego musimy zacząć nauki przedmałżeńskie, bo potem nie będziemy mieli czasu już w ogóle, więc idziemy dziś na pierwsze. I nawet nie będę tego komentować, bo to aż brak słów na to wszystko. Na szczęście kawy mamy w domu pod dostatkiem :) Miejmy nadzieję, że wątroby nasze to zniosą.
Mimo wszystko jestem szczęśliwa bardzo. I zrobię wszystko żeby to szczęście trwało. Trudności na uczelni mi tego nie zniszczą.
A na ten tydzień proponuję nową płytę Sinead O'Connor.
Ja chodziłam na weekendowe nauki przedmałżeńskie... To była katorga bo tak na prawdę tego co faktycznie było na temat powiedziane na tych naukach było raptem 3 godziny a reszta to przerwy na kawe, ciastko, paczka, jednym słowem dramat... :( Trzymam kciuki żeby Wasze były ciekawsze :)
OdpowiedzUsuńNauki przedmałżeńskie chyba właśnie mają to do siebie, że ciekawe w ogóle nie są. Ja z moim podejściem do tych spraw to się denerwuję czy na pewno dam radę i nie wybuchnę w pewnym momencie. Więc trzymaj kciuki mocno - przyda się :)
Usuń;) ja też jeździłam na nartach w ten weekend ;D jeszcze to czuję :) ale ruch na powietrzu robi bosko :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z zaliczeniami!
P.S. Zawsze to jakiś cel ;D powiększyć szafę dla wieszaków :)
miło jest tak sobie doładować akumulatory ;-)
OdpowiedzUsuńikea
Pewno, że jak się zadba o siebie, relaks i miłość, to wszystkie bzdety schodzą na plan dalszy :)
OdpowiedzUsuńwiosenna notka :) choć pogoda nie zachęca, ale może dzięki takim notkom przyjedzie wiosna :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze trzymam za Cibie kciuki:]
OdpowiedzUsuńdobrze, że sobie pozwoliliście na wolne i, ze faktycznie nie było żadnej kontroli, bo mogłyby być kłopoty;/
nie zazdroszczę wyrabiani nowych dokumentów;/ a może się gdzieś znajdą?
ja też jeżdżę niestety nie w celu odpoczynku, a ciężkiej pracy.
teraz się u Ciebie kończy semestr, dopiero? czy drugi semestr-to szybko!?
pozdrawiam :]