środa, 20 listopada 2013

345. 27!

Skończyłam dziś 27 lat.
Hmm... nie wiem jak się z tym czuję. Rozkoszuję się jednak dzisiejszym dniem i dobrymi ludźmi, których jednak mam obok siebie. A myślałam, że jest inaczej. Zasiadam więc na kanapkę i będę odpoczywać. Należy mi się :)

poniedziałek, 18 listopada 2013

344. Motywacji mi trzeba...

Ciężki okres jakiś mam. Wstaję wcześnie rano, piję kawę i na tym w zasadzie kończy się moja aktywność się kończy. W kalendarzu mam mnóstwo rzeczy do zrobienia i codziennie przepisuję je na kolejne dni, nie realizując żadnego planu. Wieczorem mówię sobie, że każdy ma prawo do cięższego dnia, że jutro będzie lepiej. Po czym znów wstaję rano, piję kawę i znów nic z tego nie wychodzi. Wychodzę z domu tylko tam gdzie muszę i kiedy muszę. Nie jest to kwestia jesiennego marazmu czy jakiegoś spadku nastroju. Ja jestem do dupy ostatnio. Zaległości mi rosną, a ja oglądam Chirurgów.
Jakieś pomysły na motywację do działania?


czwartek, 14 listopada 2013

343. Gdzie ja jestem?

Obudziłam się w Anglii chyba. Za oknem mgła. Nie widać nic. Może i dobrze. Nie widzę przynajmniej, że sznur samochodów ustawił się już na światłach i będzie tak stał złośliwie aż spóźnię się tam gdzie mam dojechać. Zimno, szaro... Nie znoszę czegoś takiego. Ale może trzeba być ponad to wszystko. To przecież za oknem. Ja jestem w środku. Mam ciepło, sucho i jasno. Co prawda wiele rzeczy do zrobienia, ale przecież dam radę. Może faktycznie trzeba sobie wmówić niektóre rzeczy żeby w nie uwierzyć?
Nie wiem. Zgubiłam się chyba trochę. Zabłądziłam we mgle. Idę gdzieś ale do końca nie wiem gdzie. Gdzieś jestem, ale do końca nie wiem gdzie. Kimś jestem, ale do końca nie wiem kim...



niedziela, 10 listopada 2013

342. Yesterday.

Wczoraj rano już prawie udało mi się rozsiąść wygodnie z zaparzoną kawą, cukierkiem i kocem przed komputerem. Jak już usiadłam, otworzyłam bloga i miałam zamiar coś napisać i odwiedzić Was wszystkich. Ale coś mnie rozproszyło. Okazało się, że mam milion rzeczy do zrobienia innych. Powiedziałam sobie, że wrócę jak już wszystko ogarnę. Nie wróciłam. Tak dzieje się już od dłuższego czasu. Co jest do cholery?