poniedziałek, 30 kwietnia 2012

170. Relaks...

Kawa w łóżku, za oknem śpiewające ptaki, w głośnikach nowa płyta Norah Jones. I tak chcę spędzić dziś większą część dnia :) Odpoczynek uważam za uzasadniony po dwóch tygodniach praktyk i ciężkiej pracy od 7.00 do 15.00. Jeszcze 5 takich tygodni przede mną więc muszę zbierać siły :) Tak sobie to tłumaczę, co by mnie wyrzuty sumienia nie zjadły w tym łóżku.
Tak naprawdę nie jestem jakoś bardzo zmęczona tymi praktykami. Myślałam, że będzie gorzej. Że mój kręgosłup nie wytrzyma ciągłej, intensywnej pracy fizycznej. A tu proszę. Wszystko pod kontrolą i radzę sobie dosyć dobrze. Praca ogrodnika nie jest wcale taka zła. Nie jest łatwa, jak się wszystkim wydaje, że ogrodnik to tu coś wysieje, tam coś podleje i już. Ale nie jest też tak ciężka jak wmawiają nam na studiach. Nie wiadomo dlaczego w zasadzie.
Bałam się bardzo tego okresu. Że nie dam rady fizycznie właśnie. Że z R. nie będę się za dużo widziała, bo praktyki są poza Poznaniem i muszę tam nocować. Że z ludźmi z grupy się nie dogadam. Niepotrzebnie. To jest bardzo dobry czas. Z R. rozłąka dobrze nam robi. Odpoczywamy od siebie w ciągu tygodnia, żeby potem nacieszyć się sobą w weekend. Poza tym to nie takie straszne. Niektórzy żyją tak normalnie i też dają sobie radę. Praca fizyczna jak już mówiłam, nie jest wcale taka zła dla mojego kręgosłupa. A ludzie...
Niektórych myślałam, że już znam i teraz okazuje się, że bardzo się myliłam. Innych poznaję dopiero. Jeszcze innych, których oceniłam po pozorach może powinnam przeprosić, bo przy bliższym poznaniu znacznie zyskują. I tak to z tymi ludźmi jest. Nie da się ich poznać ot tak. Na wykładzie na przykład. Każdy coś tam za uszami ma i nic nie da się poradzić. Muszę nauczyć się akceptować ludzi takimi jakimi są, a nie dostosowywać ich do siebie.

A długi weekend majowy spędzę z muzyką i gazetami :)

niedziela, 22 kwietnia 2012

169. Praktyki!!!

Odbywam właśnie siedem tygodni praktyk studenckich. Do domu wracam tylko na weekendy, zmęczona jak jasna cholera.
Nie widzę się z R. przez cały tydzień.
Co daje mi ten czas?
Jak się czuję z tym wszystkim?
Co robię i co się ze mną dzieje?
O tym wszystkim następnym razem. A teraz idę spać, bo jutro pobudka o 4.30.
Miłego tygodnia!

niedziela, 15 kwietnia 2012

168. Niedzielna praca...

Niedzielna praca w nicość się obraca.
Albo w gówno. jak kto woli :)
No i święta jest to prawda, jak na dzień święty przystało.
Jako, że okno w kuchni jest źle osadzone, to po otwarciu zamknąć go nie można. Przynajmniej mi idzie to bardzo trudno. Jako tej kruchej, delikatnej, kurce domowej. Potrzeba silnej, męskiej ręki. W związku z tym mycie okna tegoż i innych też odkładałam w czasie. Jak R. będzie w domu, bo jak inaczej. Dziś jednak po śniadaniu chciałam sobie przez to okno popatrzeć na świat. Podeszłam, patrzę i szarość widzę. Wkurzyłam się bardzo. Chwyciłam za ścierę i okno umyte. Idąc za ciosem umyłam też okno w pokoju i piorę firanki. Zrobiłam herbatę, podchodzę do świeżo umytego okna mojego i co... Deszcz pada. Na moje świeżo umyte okna...
Tak więc z herbatą w filiżance oddaje się niedzielnemu lenistwu i lekturze. Palcem nie kiwnę już.
Bo przecież mówią: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. No to święcę...

czwartek, 12 kwietnia 2012

167. Tea time...

Ostatnio wolę herbatę od kawy. Kawa... wiadomo. Rano być musi. Mocna dość z mlekiem i cukrem. Potem, w ciągu dnia piłam zazwyczaj trzy albo cztery następne. Jakoś tak po prostu. Z przyzwyczajenia chyba. Teraz jednak przerzuciłam się na herbatę. Odkrywam wiele nowych smaków i delektuję się nimi :) Na przykład zielona herbata z cytryną, albo śliwkowa. Jagodowa, żurawinowa, malinowa... W mojej szarej dużej filiżance i z dodatkiem miodu. Mmm... :)
Czas na taką właśnie.

środa, 11 kwietnia 2012

166.

Jak to się dzieje, że im więcej czasu mam wolnego, tym więcej go marnuję.
Dzisiejszy dzień to już naprawdę.
Ale zwalam wszystko na comiesięczną wymówkę i jakoś bardzo postanawiam się nie przejmować :)
Ugotowałam obiad, poszłam na spacer i zrobiłam plan na jutro.

Zapraszam Was TUTAJ.
Wysłałam swoje prace leżące w kącie i zapomniane. Powoli są dodawane na stronę. Może coś wpadnie Wam w oko :)

wtorek, 10 kwietnia 2012

165. Czy jest w tym jakiś sens?

Przeczytałam gdzieś, że blog powinien mieć określoną tematykę. Książki, filmy, filozofia, muzyka, moda, kulinaria itd. Że dopiero wtedy ma jakiś sens taka pisanina. Przyjrzałam się swojemu blogowi pod tym kątem i załamałam ręce. Bo mój blog jest kompletnie o niczym. Taka tam przypadkowa pisanina. Ani to składne, ani ładne, mądre też raczej niekoniecznie.
Ale mi daje dużo. Jakaś to chyba forma autoterapii jest. Często wyrzucam z siebie to czego nie chcę wyrzucić przed nikim. Albo się żalę i marudzę, bo tu nikt mnie za to nie opieprzy i się nie wkurzy. A nawet jeśli, to gdzieś tam daleko, po drugiej stronie ekranu - to się nie liczy. I nie wiem, czy dla kogoś jeszcze, ale dla mnie sens to ma. I to najważniejsze.
A dziś poświąteczna degrengolada. Choć wziąć się za robotę powinnam. Jutro egzamin, mieszkanie do znalezienia mam, uszyć bym w końcu chciała coś konkretnego. W ogóle działać chciałabym zacząć, a nie wciąż gadać tylko.
Działam więc!

piątek, 6 kwietnia 2012

164. Dom

Zawsze podczas takich dłuższych pobytów w domu rodzinnym, jak święta na przykład, zastanawiam się, czy to ja tak bardzo się zmieniłam i odzwyczaiłam od domowych zasad, czy to coś tutaj się zmieniło. Wniosek jest zawsze taki sam. To ja. I może nie tyle to zmiana co właśnie odzwyczajenie się od takiego życia codziennego jakie jest tutaj. Moje jest zupełnie inne teraz. I przecież przyjeżdżam do domu. Przecież kontakt mam z domem i jego członkami bardzo bliski. Jednak coś nie jest już tak samo.
Przede wszystkim zazwyczaj przyjeżdżam z R. Wiadomo, że przed "obcym" to jakoś tak wszystko inaczej funkcjonuje. Nie jestem tu też dłużej niż weekend. A święta...
Święta jakieś takie specyficzne są w tym domu. Spinamy się wszyscy nie wiadomo dlaczego. Czekamy na coś złego co miałoby się wydarzyć, nie wiadomo dlaczego. Jakoś tak na siłę staramy się skupić razem, nie wiadomo dlaczego też. Przecież jesteśmy razem. Nawet jeśli nie w danej chwili w jednym pokoju. I dla mnie takie poczucie jest ważniejsze od obejrzanego razem filmu.
Jestem zupełnie inna niż moje rodzeństwo. I dziś postanawiam przestać się dostosowywać. Nie mieszczę się w ich ramy, to trudno. Będę wystawała :)
Upiekłam sernik, odebrałam nowe okulary, pomalowałam paznokcie, przewalałam się po domu,czytając  gazetkę (Duży Format polecam :)) i pijąc miętkę, wyżerałam mamie rosół z bażanta (pyszny...) i tak mi minął dzień.
Dobranoc!!!

czwartek, 5 kwietnia 2012

163. Wiosna w sercu!

Przyjeżdżam do domu wczoraj popołudniu, patrzę, a na biurku paczuszka z poczty :) Ucieszyłam się bardzo. W środku piękne kolczyki. I karteczka. Że z okazji wiosny dla mnie :) Dziękuję bardzo za nie. Bardzo poprawiły mi humor. I wiarę w ludzi przywróciły. I nasz obrzydliwy, szary świat stał się miły i kolorowy. I tego mi było trzeba. Bardzo dziękuję raz jeszcze. Tego mi było trzeba.
A dziś... Przedświąteczne szaleństwo czas zacząć. Co roku obiecujemy sobie w domu, że nie będziemy przesadzać, że nie za dużo, bo kto to wszystko zje, że to przecież nie najważniejsze i że niepotrzebnie. I jak już rozmowy zostaną zakończone szaleństwo się zaczyna. Tak więc do umycia mam kafelki i boazerię, pościele do wyprania, rośliny do posadzenia na cmentarzu, zakupy wielkie do zrobienia, obiad, jakieś placki do upieczenia, i tak dalej i tak dalej. A jeszcze do optyka nowe okulary wybrać i może jakieś zakupy w ogóle zrobić... Czyli do biegu, gotowi, start!
Mimo wszystko mam nadzieje, ze zachowamy jakis dystans do tego wszystkiego. Albo ja przynajmniej. I ze znajde sobie w tych swietach czas, energie i radosc. A przede wszystkim sens.
A dzis od rana postanowilam sobie bez pospiechu wypic kawe i obejrzec program rozrywkowo sniadaniowy. Niestety trwa on juz 20 min, a ja juz nie mam na niego sily. Wezme sie chyba za te kafelki :)
Milego dnia!!!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

162.

Zbieram się i zbieram żeby coś napisać i zebrać się nie mogę.
Jakoś tak mi się zdania nie układają.
Poczekam więc aż się będą chciały ułożyć.