środa, 18 stycznia 2012

146. Byle do końca tygodnia!

Akcja szpital jednak odwołana. Przynajmniej do 4 czerwca. Okazało się, że w szpitalu jednak nie ma miejsca dla mnie. Wszystko obładowane totalnie. I w sumie sama się zastanawiam dlaczego myślałam, że będzie inaczej. Przecież ja też czekam już siódmy rok na operację kręgosłupa. Chociaż, przyznaję się otwarcie mając mamę lekarza załatwianie takich rzeczy jest dużo prostsze. Choć nie proste oczywiście.
No cóż. Trochę mi się plan na najbliższy rok zaburzył przez to ale widocznie tak miało być. Nic innego nie da się zrobić jak po prostu zaakceptować sytuację i ułożyć sobie plan na nowo. Jutro jeszcze muszę tylko iść na konsultację do ortopedy, dowiedzieć się jak długo po operacji żylaków trzeba odczekać do następnej operacji.. Od tego zależy termin ślubu, tryb studiów magisterskich i pewnie wiele innych rzeczy, o których jeszcze nawet nie pomyślałam.
Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Tak widocznie musi być i tyle.

Inny problem mam. Nie umiem pomóc R. A on pomocy bardzo potrzebuje. Każdy ma swoje kryzysy. Gorsze dni. Niechęć do wszystkiego. U R. jednak jest to bardzo nasilone. On wszystkiego się boi, nie ma motywacji do pracy, nic mu się nie chce. Najchętniej schowałby się pod kołdrą i przespał życie. Paraliżują go proste sprawy - rozmowa z promotorem, załatwienie czegoś. Małe problemy zupełnie niepotrzebnie urastają do rangi wielkich życiowych tragedii. Tak bardzo boi się niepowodzenia, że robi wszystko żeby go uniknąć, czyli nic. A potem próbuje nadrobić wszystko i na ostatnią chwilę robi rzeczy, na które miał wcześniej bardzo dużo czasu. Stany depresyjne, ataki paniki.
I ja w tym wszystkim.
Zupełnie nie wiem co mam robić.

12 komentarzy:

  1. najrozsądniej byłoby skierować go do psychologa, jak ma napady paniki. Rozmowa z kimś kompetentnym by pomogła. Ja tez polecałabym Krople Bacha o których tutaj już sporo razy pisałam-s ą dobre na brak motywacji, niechęć, rożne leki, stany depresyjne ale nie są to leki psychotropowe. To zupełnie naturalne środki.Sama je stosowałam i sporo moich znajomych, u nikogo nie wyszły żadne skutki uboczne i nie tez o takowych doniesień naukowych (pewnie dlatego, ze to naturalny środek rozcieńczany w kuracji).

    Uważam, ze te stresy które oboje przeżywanie z powodów różnych stanów R nie są Wam potrzebne ale to Wasza decyzja, co zrobicie.

    Jakbyś miała pytania-zapraszam na maila :]
    deaa2@tlen.pl

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego oraz dużo słońca:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że nie są potrzebne, ale co zrobić jak są i nie da się ich tak łatwo przezwyciężyć...
      Z psychologiem nie jest tak łatwo. Sugerowałam już coś tak kiedyś, ale wiesz jak to mężczyzna. To dla niego okazanie słabości i poddanie się.
      Krople Bacha też nie wchodzą w grę. Faktycznie, pisałaś już o tym kilka razy. Wiem jednak, że nie mam nawet co próbować. Ten facet nawet najbardziej chory nie może się zmobilizować do wzięcia leków. Chodzić za nim trzeba jak za dzieciarem...
      Chyba na razie jeszcze zrobię, jak poradziła Aurora. Poczekam aż z tej jaskini wylezie sam.

      Usuń
  2. Kochana, nie rób nic. Tak ja sobie myślę. Faceci lubią takie kwestie załatwiać sami ze sobą. wchodzą do tych swoich jaskiń... i niech tak będzie. Ty zajmij się sobą, a najlepiej jak tu sobie uprzyjemnić czas :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się Twoja opcja :) Uprzyjemnić sobie czas. Dlatego jutro, w nagrodę za zaliczoną prawie sesję idę na zakupy :)

      Usuń
  3. no tak nic nie dzieje się przez przypadek
    a codo R to może pogadaj z jakimś psychologiem jak do niego dotrzeć
    ikea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to jest jakieś rozwiązanie. Nie żeby R wysłać do psychologa tylko żeby o nim z psychologiem porozmawiać i poradzić się co zrobić... Ooo :)

      Usuń
  4. jeśli on sam nie uzna że chce się spotkać z psychologiem, to takie rady mogą go tylko rozdrażnić. Ja bym po prostu zostawiła go w spokoju, będąc jednocześnie blisko, ale nie za blisko, żeby nie przytłaczać, tak po kociemu, być w pobliżu ale się nie narzucać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po kociemu to ja umiem... I chyba to jedne rozwiązanie tej sprawy. Tylko, że już czasem tracę cierpliwość. Ludzie maja naprawdę wielkie problemy i tragedie, a jego przerażają totalne bzdury...

      Usuń
  5. trzeba czekać aż minie bo musi minąć ja takie stany nicniechcenia, nicnierobienia przeczekuję

    OdpowiedzUsuń
  6. Z przesunięciem szpitala to moim zdaniem wyszło bardzo dobrze! Ja się cieszę, że teraz mam zapas leków i do lekarza iść nie muszę... niech ucichnie ten szum i bałagan...
    Jeśli chodzi o Twojego R... to mam podobny problem z Bardzo Mądrym Mężczyzną. To znaczy nie dokładnie taki sam, ale właśnie jego gorsze dni i stresy... inne są powody... ale są... i wiem jakie to trudne go wspierać... i patrzeć jak się dręczy... myślę, że tylko koleżanka Cierpliwość może nam pomóc :) musimy być teraz silne :)

    P.S. devinette :) zgadzam się, namnożyło nam się teraz filmów ciekawych do obejrzenia ;) ale to dobrze... bo ja nie znoszę tych bzdur, na których produkcję marnuje się pieniądze, a potem jeszcze każe się ludziom płacić...

    No, ale słońce świeci... mmmm :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A próbowałaś dać mu kopniaka na rozpęd?? Bo jeśli to faktycznie mały problem, który dopiero potem staje się wielki, to póki jest mały póty powinien działać...
    Wiesz, depresja to nie tylko stany zdołowania, czasami jest tak, że człowiek raz jest rozochocony, pełen energii, co może trwać długi czas a potem lipa... może faktycznie jakiś psycholog? ;/

    OdpowiedzUsuń