poniedziałek, 11 lipca 2011

81.

Ogłaszam wszem i wobec - wszelkie małe i duże remonty zostały zakończone, mieszkanie jest przystosowane do zamieszkania, mamy już internet i jesteśmy tu szczęśliwi.
Uff...Zostały mi firanki do obszycia i powieszenia i będzie ok. Na dodatek zaraz się za to zabieram, bo miałam pojechać na zakupy, ale zaczęło lać właśnie więc to żadna frajda. Poczekam aż przestanie.

Zakładanie internetu trochę trwało i spowodowało włączenie alarmu, który ponoć od ładnych paru lat jest nieaktywny :) Wszystko przez to, że internet w tym domu przedstawia się tak:

Na szczęście udało się spośród czterech gniazdek telefonicznych znaleźć odpowiednie, a potem po dwóch godzinach skonfigurować neta. Wszystko działa. Kontakt ze światem przywrócony :) Choć jak już pisałam, wcale mi tego jakoś bardzo nie brakowało.

Z pracą idzie średnio. Szukam intensywnie. Wysyłam CV jedno za drugim. Niestety póki co nikt się do mnie nie odezwał. Nie poddaje się jednak. Szukam dalej. W najgorszym wypadku pójdę na okres wakacji pracować w call center jakimś, albo będę się opiekować dziećmi - jak wcześniej.

Postanowiłam do wszystkiego podejść ze spokojem. Wystarczy, że R. ma teraz trudny okres. Ja nie muszę :) Wierzę, że wszystko ułoży się dobrze, no bo czemu niby nie ma.

Przeczytałam niesamowitą książkę. W zasadzie tylko jej pierwszą część na razie. Polecam wszystkim, którzy lubią książki z gatunku ciężkich i schizowych. Dla mnie mistrzostwo. Nie wiem jaki trzeba mieć łeb żeby połapać się w pisaniu tak zagmatwanych historii. Całość ma trzy tomy. Za drugi zabieram się zaraz, bo raczej nie zanosi się żeby przestało padać. Na trzecią niestety trzeba czekać do listopada.
Gazetę wyborczą też polubiłam. Do tej pory kupowałam ją co sobotę ze względu na wysokie obcasy. Czytałam tylko dodatek, resztę nietkniętą wyrzucałam do kosza. Wczoraj jednak usiadłam do niej na chwilkę i bardzo się wciągnęłam. Ja o świecie politycznym pojęcia nie mam. A i wiele wiadomości ogólnych krajowych i światowych mam niesamowite zaległości. Tak więc biorę się za ich nadrabianie.

Muzyka na dziś:
 

4 komentarze:

  1. takie kabelki mnie przerażają
    a fe

    szkoda, że nie lubię takiego rodzaju książek

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie przeraża już sama okładka tej książki ;)
    Ciężkie i schizowe to nie, ja obecnie preferuję lekkie i optymistyczne :)
    Korepetycji z polityki na poziomie podstawowym mogę Ci udzielić, nie ma problemu :D

    grafomanka-pospolita

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja marzę o wi-fi i zadnych kabli, bo ja mam taki jeden co ma z 30metrów i generalnie starcza na całe mieszkanie tylko trzeba sie wszędziee z nim szarpać :/

    OdpowiedzUsuń
  4. ja czytam teraz "Przygodę z owcą". Choć dla mnie Murakami im normalniejszy (Norwegian Wood) tym lepszy.

    OdpowiedzUsuń