wtorek, 31 maja 2011

67.

A jakby tak doba miała 48 godzin zamiast 24?
To bym jeszcze więcej czasu dziennie przepuściła przez palce. To nie jest dobre rozwiązanie na chroniczny brak czasu. Poza tym ja czas mam, nawet go czasem mam za dużo, tylko organizacji mi brakuje. Ale dam radę. Mimo ataków paniki, które mi się udzielają od czasu do czasu. Dam kurde radę i tym razem nie zawiodę.

R. odbiera dziś pierścionek zmniejszony dla mnie :):):) Cudownie...

I jeszcze chciałam kilka mądrych rzeczy napisać co ja to nie przeczytałam ostatnio i co nie obejrzałam. Tylko, że chwilowo nie mam na to siły. A jeszcze na zakupy iść muszę bo lodówka świeci pustkami (i wali jakimś zepsutym żarciem mojej współlokatorki, ale to pominę milczeniem)

sobota, 28 maja 2011

66.

Sobota, jak na sobotę przystało była dziś dniem kurki domowej :) Od rana śniadanko, kawka z serniczkiem :) potem zakupy na obiad, pranie, przesadzanie kwiatów, znowu pranie, obiad i nauka. Tym sposobem dobrnęłam do teraz i jestem padnięta niesamowicie. Nie wiem czym w zasadzie, ale jestem. Może to też trochę te wczorajsze juwenalia. Wróciliśmy z R. koło 2.30 po Strachach na Lachy i trzech piwach. Zasnęłam od razu, nawet nie pamiętam kiedy, a dziś rano w ogóle nie mogłam się obudzić. Masakra totalna - starzeję się.

Przebojów z mieszkaniem ciąg dalszy mamy. Współlokatorka moja (mam nadzieję, że już niedługo) ma to do siebie, że nic nie potrafi powiedzieć wprost. Za to jest mistrzynią w konwersacjach smsowych. Co mnie bawi niesamowicie. Rozmowa dzisiejsza jak zresztą każda, wyprowadziła mnie z równowagi. Zapytałam tylko czy się zdecydowała co z mieszkaniem, na co dostałam odpowiedź, że ona nie rozumie zupełnie tego nieustannego pospieszania jej (zapytałam pierwszy raz) i w ogóle nic nie rozumie z tej całej sytuacji i że najlepiej porozmawiajmy jak wróci (co w wolnym tłumaczeniu znaczy: odwal się, nie chce mi się z Tobą gadać i i tak zrobię wam na złość). Do rozmowy więc przypuszczalnie w ogóle nie dojdzie, chyba, że na GG :) Porażka. A zdecydować szybko się musi, bo od tego czy ktoś zostanie w tym mieszkaniu zależy czy właściciel (bo jest ten sam) wejdzie z remontem do naszego nowego mieszkania na czym oczywiście bardzo nam zależy. Ale bądź tu mądry i spróbuj wytłumaczyć coś egoistycznej ignorantce...
Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.

Założyłam sobie na parapecie ogródek ziołowy :) Mam bazylię, oregano, miętę, pietruszkę, tymianek, majeranek, szczypiorek, estragon, rukolę i chyba coś jeszcze o czym teraz nie pamiętam. Rozwija mi się wszystko ładnie i już się nie mogę doczekać kiedy będzie można konsumować :) Wygląda tak:
Uspokaja mnie bardzo. Ech... chciałabym ogród mieć :)

piątek, 27 maja 2011

65.

Myślenie na temat przeniesienia bloga długo nie trwało. Dzień dziś jakiś taki ciężki, za nic konkretnego wziąć się nie mogę i grzebię w odmętach sieci z nadzieją, że coś ten mój dzień zmieni. Jednak nie jest tak dobry jak myślałam, że będzie.
Grzebiąc tak sobie znalazłam starego bloga tutaj. Kolczyki jakieś wystawiałam na sprzedaż, a jako, że już od dawna tego nie robię, po prostu z braku czasu, postanowiłam tu posprzątać trochę, odkurzyć, odświeżyć i zobaczyć co z tego wyniknie.
Mam nadzieję, że będziecie mnie tu chętnie odwiedzać. Będę też wdzięczna za jakiekolwiek sugestie jeśli Wam jakieś przyjdą do głowy, bo może coś nie czytelne jest, albo kolory nie odpowiadają, albo coś tam jeszcze innego nie pozwala dobrze się tu u mnie czuć.
Wszystko będzie się jeszcze zmieniać i kształtować.

Póki co pozdrawiam z mojego nowego miejsca :)