czwartek, 29 sierpnia 2013

327. Sky

Na niebie dzieją się przepiękne rzeczy. Zastanawiam się dlaczego tak rzadko je dostrzegam?


środa, 28 sierpnia 2013

326. Woman

Zdałam sobie wczoraj sprawę, że jest różnica między dziewczyną w wieku 23 lat i kobietą w wieku 27. Myślałam, że mi się tylko wydaje, że wyolbrzymiam. Okazało się, że jednak rzeczywiście tak jest. I najgorsze w tym wszystkim, a może najlepsze, jest to, że ja jestem już tą kobietą.


niedziela, 25 sierpnia 2013

325. Kuchnia!

Nad kuchnią myśleliśmy najdłużej. Jak się ma małą przestrzeń do zagospodarowania, to się chce wykorzystać ją jak najlepiej. Co łatwe do zaplanowania nie jest. W końcu się udało. Nasza kuchnia będzie wyglądała podobnie do tej:
Narazie jednak wygląda tak:
Mam nadzieję, że wystarczy tydzień na jej złożenie i już niedługo będę mogła cieszyć się swoją pierwszą, własną kuchnią :) Kartony przyjechały do nas wczoraj wieczorem. Musimy jeszcze załatwić blat, bo wybraliśmy inny niż ikeowy. I jeszcze zmywarka - będzie jutro. Na nią chyba najbardziej się cieszę :) Chociaż przecież lubię zmywać ;)
To by nam zakończyło większe wydatki i prace w nowym mieszkaniu. Teraz już będę mogła zająć się dekoracjami i duperelkami :) Nie mogę się doczekać.
Tymczasem jednak odpoczywam, po sobocie spędzonej w sklepach. Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam tyle czasu w sklepach. Na szczęście to już chyba ostatni taki maraton. :)

środa, 21 sierpnia 2013

324. Jesień?

Weekend w górach bardzo dobrze nam zrobił. Góry są jednak dla mnie chyba najlepszą odskocznią. To zupełnie inny świat. Tam nic się nie liczy. Jest tylko tu i teraz. Uwielbiam to uczucie. Niczym nie muszę się martwić, a dookoła mam najprawdziwsze cuda.
Pojechaliśmy do Świeradowa Zdroju. Wdrapaliśmy się na Stóg Izerski, bo tam w schronisku zarezerwowaliśmy sobie miejsca noclegowe. Zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na szlak. Oczywiście z przygodami, bo jakżeby inaczej. Wpakowaliśmy się na torfowiska. Brodziliśmy czasem nawet po kostki w wodzie, jako że torf jest dosyć grząskim podłożem :) Na szczęście pogoda nam dopisała i buty szybko wyschły. Potem już tylko spacer bitą drogą i podziwianie pięknych widoków. Ludzi na szlaku mijaliśmy mnóstwo. Co było trochę męczące. Zdziwiliśmy się bardzo jak nagle, tuż po zamknięciu restauracji w schronisku i gondoli, którą można wjechać na szczyt, zrobiło się pusto i cicho. Ta cisza była niesamowita. Aż dzwoniło w uszach. Siedzieliśmy sobie przed schroniskiem, z kubkiem gorącej herbaty w ręce i napawaliśmy się nią. Coś pięknego.
Wróciliśmy po dwóch dniach do domu. A tu zimno, szaro i mokro. Czyżby to już jesień szła?


środa, 14 sierpnia 2013

323. Długi weekend.

Czekałam na niego bardzo długo. Miałam w planach wyjazd na całe cztery dni nad morze. Miało być gorąco, a ja miałam leżeć i się smażyć na plaży. I co? No i oczywiście wszystko uległo zmianie. Jedziemy w góry. Na dwa dni. A wcześniej może wreszcie dokończymy malowanie. Chyba przestanę planować większe rzeczy. Ostatnio wszystkie plany zmieniają mi się w ostatniej chwili.

niedziela, 11 sierpnia 2013

322. Czas..

Przeraża mnie ostatnio zbyt szybko płynący czas. Budzę się i jest poniedziałek. Nagle robi się środa. Ale tylko na chwilkę. Później od razu piątek, więc cieszę się na weekend. Niestety weekend tak szybko mija, że znów jest poniedziałek... Do tego jeszcze te upały, które uniemożliwiają jakąkolwiek aktywność. Dlatego popołudnia i wieczory spędzam na czytaniu książek. Oglądanie filmów wymaga włączonego komputera, który jak dla mnie za bardzo się nagrzewa :) Dobrze, że wczoraj i dziś jest przyjemnie. Mam nadzieję, że te upały już nie wrócą w takim natężeniu jak ostatnio. 


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

321. Nie samą pracą człowiek żyje...

Dobrze mieć pracę. Wstać rano i mieć jakiś plan na dzień. Na siebie. Coś musieć zrobić. I czuć, że mniej lub bardziej jest to ludziom potrzebne. Dla mnie dobrze. Trafiła mi się zupełnie przypadkiem. Jak ślepej kurze ziarnko :) Co będę ukrywać. Dostałam ją "po znajomości". Większość tam tak trafiła. Choć udają, że nie. Śmieszne to trochę, bo wszyscy wiedzą co i jak. Ale pozory trzeba przecież zachowywać. :) Zachowuję więc i ja. Tylko, że mnie to męczy. Wiadomo, że nie chcę się z tym nie wiadomo jak obnosić, ale udawanie, że nie wiem w ogóle co i jak mnie bawi. Do wielu rzeczy jednak trzeba się przyzwyczaić.
Tak samo przyzwyczaić się trzeba do dwulicowości współpracowników. Na samym początku pracy postanowiłam sobie, że nie dam się wciągnąć w żadne gry i zabawy pracownicze. Żadnych grupek, podziałów i rąbania dupy za plecami. Heheheh... Nie zauważyłam nawet kiedy to stało się samo. A wszystko przez to, że wypiłam kawę z kimś kto mnie zaprosił, a z kimś innym nie. Reszta więc wywnioskowała, że skoro pijemy kawę to też już teraz tylko razem i tylko my. Porażka. Miałam wrażenie potem, że udowodniłam, że tak nie jest. Okazało się jednak, że niestety pracuję z bandą głąbów. :)
Może kiedyś nauczę się reagować i uodpornię na takie sytuacje. Może kiedyś nie będzie mi przeszkadzało, że dla wielu normalne jest gadanie o kimś kto jeszcze dobrze drzwi za sobą nie zamknę. Póki co robię w pracy co do mnie należy, przychodzę do domu i piekę sobie chleb :)


niedziela, 4 sierpnia 2013

320. Weekend!

Wczoraj niespodziewanie i dość spontanicznie do Poznania przyjechał mój młodszy brat. Wieczorem spotkaliśmy się z nim i jego znajomymi w Kontenerach. Aż wstyd się przyznać, ale byłam tam dopiero pierwszy raz. Obiecuję poprawę :) To był bardzo fajny wieczór.  Pogaduchy o pierdołach, piwko i piasek pod stopami w samym środku miasta. Trochę szkoda, że odkryłam to miejsce dopiero teraz. Nie ma co jednak za duże siedzieć w domu.. Dobrze mi zrobiło to wyjście. I Panu B. też. Trzeba to powtarzać częściej. Zdecydowanie!!!

sobota, 3 sierpnia 2013

319. My home sweet home :)

Przeprowadzka do własnego mieszkania znacznie różni się od przeprowadzki do mieszkania wynajętego. Teraz już to wiem. Wynajmując mieszkanie zawsze miałam poczucie, że nie zostanę tam długo. Że to tylko tymczasowe. Na dodatek nie moje. Więc nie warto za dużo w to mieszkanie wkładać finansów, pracy i energii. Teraz przeprowadzając się do własnego mieszkania chcę żeby wszystko było jak najlepiej. Pewnie dlatego to tak długo trwa. Sprawdzam, dobieram, myślę, zmieniam. I tak jak na początku mnie to bardzo irytowało, tak teraz powoli zaczynam się tym bawić.
Teraz na przykład myślę nad kolorem doniczek do pokoju dziennego. Ściany są niebieskie. Meble jasne, podłoga brązowa. Może macie jakiś pomysł?


Weekend jak to weekend. Do południa sprzątanie, potem obiad, leniuchowanie i może jakieś piwko wieczorem. Byłoby fajnie, bo brakuje mi ostatnio wyjścia do ludzi. Trzeba się trochę społecznie ogarnąć, bo źle to się dla nas skończy.