wtorek, 10 września 2013

330. Slow down!

Ponieważ Pan B. pojechał na tygodniową konferencję w wielki świat, postanowiłam nie siedzieć sama w domu i przyjechałam do mamy :) To chyba jest to, co mnie postawi na nogi :) Wyspać się w swoim starym łóżku, posiedzieć na spokojnie przy śniadaniu. Kawka, pogaduchy. Zakupy jakieś, a firanki może obejrzymy, a może spacer. Najważniejsze, że na luzie.
Kuchnia stoi. Trzeba ją tylko posprzątać i zorganizować i miejmy nadzieję będziemy żyć długo i szczęśliwie :)

7 komentarzy:

  1. Jak już jest kuchnia, to super. Jak odpoczniesz, zorganizowanie przyjdzie Ci o wiele łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuchnia to najważniejsze miejsce w domu. Marzy mi się remont naszej kuchni, ale mąż nie chce się zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już się przyzwyczaiłam, że kuchnia jest zazwyczaj brudna i tyle :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie. Ja już nie potrafię relaksować się w domu moich rodziców. Po prostu nie czuję się już tam "u siebie" tylko u nich.

    OdpowiedzUsuń