sobota, 29 września 2012

219. Sobotnia kawka.

Myślę, że to już. Że emocje poślubne i weselne opadły. I że życie wraca do normalnego trybu.
Co cieszy. Bo męczące stały się już rozmowy kto z kim na weselu, gdzie i po co i dlaczego nie inaczej. I innych takich mnóstwo.
Wolna sobota. Pan B. przyjeżdża w południe. Biedny, przeziębiony musiał iść do pracy, a ja zamiast przy nim siedzieć i o niego dbać przyjechałam do mamy. Hmm...Ale będę dobrą żoną ;)
W perspektywie jeszcze zakupy z siostrą chyba. Wysokie Obcasy a popołudniu wesele kuzynki. Nie za bardzo chce mi się jechać, ale może to dobra opcja dla nas. Ponoć zawsze tak jest, że jak nie chce się jechać, to impreza okazuje się bardzo udana. Miejmy nadzieję... Jakoś to dziwne jest. Jeszcze niedawno siedziałyśmy obie w dresach z myszką miki i kitkach na czubku głowy w wielkiej kuchni u ciotki i biłyśmy się, która teraz będzie głaskać kota :) A teraz... Ona z prawie dwuletnim dzieckiem, jutro bierze ślub. Ja już po ślubie z planami na przyszłość w głowie. Dorosłe. Wiem jednak, że te małe dziewczynki z tamtej kuchni zostaną w nas na zawsze.
A od poniedziałku.... Ale dopiero w poniedziałek.

czwartek, 27 września 2012

218.

Fryzjer, zakupy, wino z siostrą ...
Dobrej nocy!!!

poniedziałek, 24 września 2012

217. Wschód słońca.

Może to jednak nie jest tak, że po ślubie nic się nie zmienia? Zauważyłam na przykład, że większość znajomych, którzy do nas przychodzą ma na palcu obrączki, czego wcześniej nie widziałam. I ludzie dookoła jakoś inaczej reagują. Uśmiechają się, gratulują. Pan B. jakiś taki milszy się zrobił. A w kuchni będzie wisiało kilka dodatkowych półek :)
Poza tym nie odczuwam większych zmian w swoim życiu. No nazwisko jeszcze. Nie mogę się przestawić. Ale tak naprawdę ja w ogóle nie o tym chciałam.
Wstałam o 5.30 dziś żeby jechać do USC po akt ślubu co bym mogła zacząć załatwiać zmiany dokumentów. Idąc na dworzec zatrzymałam się na chwile żeby na niebo popatrzeć. Widzieliście jakie piękne? Różowo niebieskie, rozmazane takie :) Cudowne!

czwartek, 20 września 2012

216. Pani B.

Świeżo upieczona żona Pana B., Pani B. czyli ja, oficjalnie wracam na łono blogosfery :)
Tęskniłam za tym miejscem bardzo. I za Wami wszystkimi jeszcze bardziej.
Powoli wracam do domu. Wracamy w zasadzie. I do rzeczywistości. Chociaż to nie łatwe. Dużo spraw organizacyjnych jeszcze do załatwienia. Ja muszę wymienić wszystkie dokumenty, a Pan B. wrócić do pracy i ustalić w końcu kwestię finansowania dalszego swojego doktoratu. To takie priorytety. A oprócz tego prezenty do rozpakowania i pochowania, konto w banku do otwarcia i resztki z wesela do dojedzenia i do picia.
Nie dociera do mnie jeszcze tak naprawdę co się stało.
Jestem żoną!!! I muszę przyznać, że dobrze mi z tym :)

wtorek, 18 września 2012

215. Promise!!!

No i wyszłam.
Ale do rzeczywistości jeszcze nie wróciłam.
Wrócę niebawem. Promise!!!

piątek, 14 września 2012

214. Wychodzę...

... za mąż.
Jutro.
Miałam mieć wolny tydzień, odpoczywać i się relaksować.
Mam napięty plan zajęć, latam jak z pieprzem i już zaczynam się stresować.
Trzymajcie kciuki.
Na pewno pojawię się jak już będzie po wszystkim.


wtorek, 4 września 2012

213. Czas na zmiany.

No i w zasadzie tylko tyle mam do powiedzenia.
Zmiany jak najbardziej oczekiwane i pozytywne.
Zmiany wewnętrzne, zewnętrzne i wszelakie w ogóle.
Nie ma przecież tego złego, co by na dobre nie wyszło.

niedziela, 2 września 2012

212. Bike :)

Mam najbardziej crazy rower na świecie :)










Jest mój, ma swoją historię i będzie mi służył przez długi czas. A co! :)

P.S. Właśnie sobie przypomniałam, że przygoda z rowerem miała zacząć się prawie dokładnie rok temu. A pisałam o tym tutaj. Lepiej trochę wygląda co?


sobota, 1 września 2012

211. Pierwszy taniec...

... ja w ogóle nie mam pomysłu na piosenkę. Z tańcem będziemy improwizować, żadne szkoły tańca ani nic, ale do czego tu tańczyć?
Wszelkie propozycje mile widziane :)