niedziela, 15 stycznia 2012

145. Chwileczka ...

Chwila relaksu - pozwoliłam sobie na nią nareszcie. Wzięłam gorący prysznic, wypiłam kubek herbaty, opatuliłam się w koc i włączyłam muzykę. Dobrze mi tak. I chociaż z tyłu gdzieś słyszę głosy mówiące: "nie możesz, weź się do roboty, nie siedź bezczynnie", to mam je chwilowo głęboko gdzieś. Staram się je ignorować i cieszyć się tym co tu i teraz. (mam nadzieję, że nie tylko ja jestem z siebie bardzo dumna w tej chwili :))

Jutro rano okaże się, czy jest dla mnie miejsce w szpitalu. Jeśli jest, to w przyszłym tygodniu czeka mnie operacja żylaków. Teraz niektórzy zadają sobie pytanie - "Taka młoda i już żylaki? - owszem tak. Uwarunkowania genetyczne...Niestety. Byłam w środę u lekarza i po badaniu okazało się, że jednak trzeba usunąć. W zasadzie to się z tym liczyłam, ale wiadomo jak to jest. Łudziłam się trochę, że może niekoniecznie. Może nie tak od razu. No ale trzeba. Więc jak trzeba to idę.
Mam nadzieję, że egzaminy wszystkie będę miała zdane do tego czasu i wszystko będzie dobrze.
Byłam też z Mamą u lekarza. Na szczęście w jej przypadku wszystko skończyło się dobrze. Znamię na twarzy okazało się nie groźne. Nie wiadomo do końca co to jest, wiadomo jednak, że nie jest to zmiana nowotworowa i nie trzeba jej na gwałt usuwać. Cieszę się z tego bardzo.

Sesja jakoś idzie. Póki co wszystko pozaliczane. Nie chce mi się już, ale co zrobić. Jeszcze tylko ten tydzień i odpocznę sobie (w szpitalu).
Biorę się też za organizację ślubu i wesela. Bez żartów już teraz. Zostało mi niecałe półtora roku. Niektórzy w tym czasie wiedzą już jaki kolor serwetek będzie na stole na poprawinach, a ja jeszcze nie mam sali :) Do tego dzisiaj śniło mi się, że moja mama wszystko zorganizowała za mnie, przynajmniej tak powiedziała. Postanowiliśmy wykorzystać sytuację, a tu się okazało, że jedyne rzeczy, które były zorganizowane to obrzydliwe ubrania dla mnie i dla R. i msza w kościele z udziałem księdza, którego bardzo nie lubię i którego nie chcę widzieć w tym dniu przy ołtarzu. Traktuję to jako znak do działania :)

Mam dziwne poczucie, że bardzo zaniedbuję R. Mimo zapewnień, że w ogóle tak nie jest, ja czuje że powinnam robić więcej. Wiem, wiem... nie robi się w życiu tego co się powinno i co wypada... Ale ja tak czuję i nic na to nie poradzę.

Życzę sobie dużo energii na przyszły tydzień. I siły. I uśmiechu!
I Wam też :)

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No ale napisz, że dobrze zrobiłam, że mi się należało i że dumna jesteś... :)

      Usuń
  2. no z żylakami nie ma żartów
    chyba też powinnam iść do lekarza, ale jakoś ciągle zwlekam
    ikea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idź lepiej idź. Ze zdrowiem nie ma się co szarpać. Jak trzeba iść, to trzeba. I nie ma, że się nie chce.

      Usuń
  3. tak, siły i uśmiechu życzę pomimo tych wszystkich trudności, które pojawiają się na horyzoncie.

    Współczuję, tych żylaków, większość z nas nie chciałaby tego doświadczać...

    Zaproszenie na blogową kawę przyjęte-jak ochłoniemy z tych wszystkich cholernych obowiązków, które się zawsze piętrzą wtedy kiedy nie trzeba :P to się widzimy tutaj :D

    p.s. dawaj znać na bieżąco po operacji jak się czujesz, chociaż jednym zdaniem, jeśli będzie taka możliwość :]

    pozdrawiam i przesyłam dużo słońca-choć z tego co widzę prószy u ans drobny śnieg :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja operacja jednak odwołana. Niestety szpital zawalony i nie ma miejsca. Trochę mi to burzy plan na najbliższy rok :) Ale coś się wykombinuje. Póki co jestem wpisana na 4 czerwca.

      Usuń
    2. może to i lepiej? jakby to miały być w trakcie wakacji nie miałabyś nerwówki związanej z egzaminami...
      pozdrawiam :]

      Usuń
    3. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Cieszę się z tego, że jest jak jest. Bo widocznie tak musiało być.

      Usuń
  4. Trzymam kciuki za operację - a najpierw miejsce w szpitalu.

    Optymizmu - jak zawsze!

    Co do ślubu i wesela - jejeje, jakże by mi się nie chciało brać za to.... Ba, ja się nigdy nie brałam ;-).

    Mniemam jednak, że znajdziesz na to pokłady energii i natchnienia oraz ciekawe pomysły. Może z wiosną będzie łatwiej. Teraz to właśnie miło rozleniwić się czasem pod kocykiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokłady energii przydadzą się nie tylko na organizację wesela, ale tak w ogóle. I optymizm też, bo brakuje mi go bardzo ostatnio. I już nawet mnie samą męczy moje marudzenie...

      Usuń
  5. za salę to się weź bo faktycznie później ciężko może być ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o szukanie sali - jeśli chcesz zrobić wesele w środku tygodnia to nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem :P

    A poza tym to powodzenia na sesji i nie masz pojęcia jak Ci jej zazdroszczę :P Będziesz w moim wieku to wspomnisz moje słowa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesele w środku tygodnia to rzecz bardzo kusząca. Niestety z tradycyjnym podejściem naszym mam obawiam się, że taka opcja nie wchodzi w grę.
      A sesja... każdy narzeka na to co ma i żałuje tego co już było. Więc nie ma czego zazdrościć. No chyba, że wieku :)

      Usuń
  7. Droga Devinette podoba mi się Twoje nastawienie do pobytu w szpitalu - odpocznę sobie".

    Planowanie własnego wesela... hmm.. super! JA na razie o moim tylko skromnie marzę! Ale już wiem, że będzie super!

    Buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń