piątek, 11 listopada 2011

125. I kolejny piątek...

Tym razem żaden kryzys nie przyszedł. I choć do wieczora jeszcze daleko to nie zapowiada się żeby przyszedł. Chcę spokojnie spędzić sobie weekend w towarzystwie R. I tylko R. na szczęście. Czekają mnie porządki i to spore. Ale też rzeczy miłe. Gotowanie :) Szycie, projekty...

W zeszłą sobotę pojechaliśmy z R do mojej babci, wujka i cioci. Wypadało już przedstawić narzeczonego reszcie rodzinie. W cigu tych trzech lat kiedy jesteśmy razem widzieli się tylko raz. To aż wstyd. Mimo, że jest jak jest. I muszę przyznać, że byłam bardzo mile zaskoczona. No dobra, może bez bardzo :) Było zupełnie nie tak jak sobie wyobrażałam. Wujek zabrał nas na wycieczkę objazdową :) Babcia pogadała, ciocia ugotowała obiad, upiekła rogale, a na koniec odwieźli nas do Poznania i sypnęli kasą.

Za tą kasę kupiliśmy sobie z R. odkurzacz i blender. Nasze pierwsze wspólne duże zakupy :) Odkurzacz spisuje się super - już wczoraj odkurzyliśmy - zaraz po odbiorze ze sklepu. A blender wypróbuję jak tylko skończę pisać, robiąc koktail bananowy do śniadanka :)

Emocji z wyjazdem żadnych. Już teraz, bo po powrocie do domu oczywiście były. Ale opadły i nie ma. I niech tak zostanie. Nie dam się nabrać po raz kolejny. Pewnie gdyby R. nie pojechał ze mną to nie było by tak miło. Ale on obcy, nie zna jeszcze sytuacji więc pokazują, że są mili... Eee szkoda gadać.

Coś mnie drapie w gardle. Mam nadzieję, że się od R. nie zaraziłam. Bo chodzi przeziębiony, smarka, kaszle i marudzi. Jak to chory facet :)
Wlałam w siebie właśnie pół litra herbaty z cytryną i miodem. Mam nadzieję, że się wykaraskam.
Zima przyszła. Muszę szybko kończyć szal i czapkę robić bo będzie ze mną krucho...
No to co... do roboty :)
Życzę Wam wszystkim pięknego, długiego weekendu i smacznych rogali marcińskich poznaniakom.
:)

4 komentarze:

  1. Hm...to cieszę się, że wizyta była tak miła i, ze jednak pozytywnie Cię zaskoczyli. Fajnie z tymi pieniędzmi, choć nie chodzi o sam fakt pieniędzy tylko pomocy, bo wiadomo, ze jak chociaż jedna ze stron studiuje to z kasa nie jest łatwo, a funkcjonować trzeba. Swoją drogą, odnośnie zakupów, mam nadzieję, że niedługo będzie mieszkać sami i będziesz mogła sobie kupić wymarzone dywaniki do łazienki :]
    Szkoda w tym wszystkim, że masz tez dużo negatywnych emocji-nie wiem jak dokładnie sprawa wygląda z tymi członkami rodziny ale to przykre, że mówisz, że przy R. byli mili bo jest obcy, choć wiem, że każda rodzina ma swoje za uszami i choć wydaję się to bardzo dziwne, takie sytuacje o jakich piszesz maja jednak miejsce. Chciałabym, żeby to co miało miejsce, było zapowiedzią czegoś nowego, pozytywnego :]

    Wrzuć zdjęcia tego szalika, jestem ciekawa jak wyszedł i jakimi oczkami robisz :D choć ostatnio pisałaś, że robisz komin...?

    pozdrawiam, miłego długiego weekendu-p.s. ma być fajna impreza przy ul. Święty Marcin :] (konie, szczudlarze itd.)
    Może warto się wybrać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkurzacz i blender to symboliczny początek wspólnej, świetlanej przyszłości! Odkurzacz wniesie porządek oraz harmonię, a blender przywodzi na myśl ciepło domowego ogniska, zapach chleba itepe. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, muszę sobie blender sprawić. Hmm, czyżby niedługo Święta?? ;)

    grafomanka

    OdpowiedzUsuń
  4. dev, jak to jest, bo nie rozumiem... oni źli, niesympatyczni, udają przed R, bałaś się wizyty, a jednak wzięlaś od nich pieniądze? trochę mi to zalatuje hipokryzją.. bez obrazy, tak mnie tylko zastanawia.. bo kiedy moja teściowa robiła mi jazdy, kiedy ja w końcu walnęłam pięścią w stół, to nie było obiadków, odwiedzania się i przyjmowania pieniędzy czy prezentów. bo z jakiej racji. sami sobie poradziliśmy. może i bez blendera i super odkurzacza, jechałam ścierą i miotłą :) ale przynajmniej sama na tę ścierę zarobiłam i nie wyciągałam rąk do kogoś, kto nie lubił mnie, ani ja jego. nie znam całej sytuacji, więc nie chce Cię urazić, bo może się mylę. każdy ma prawo do błędów, wy też i ja też :)) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń